Trytony – yass, polska specjalność, nie zapominajcie o nim
The Shins – kolejny zespół istniejący już długo, którego warto słuchać, choć zbyt mało chyba ma słuchaczy
Steve Winwood – gra na wielu instrumentach, maczał palce w takich zespołach jak Spencer Davis Group, Traffic i Blind Faith, współpracował z wieloma gwiazdami, solo niestety nagrywa za mało
Steven Wilson – był zespół Porcupine Tree, jest Blackfield, ale solowa działalność jest dla niego najważniejsza
The Heliocentrics – warto wsłuchać się w tmuzykę tych Anglików, ponadgatunkową i świeżą
Carlos Santana – legenda gitary, hipis do dzisiaj
Warsaw Afrobeat Orchestra – granie muzyki z innej części świata, to zawsze ryzyko, ale im się udaje

The National – ciekawy głos i melodie, melancholia, czyli przepis na sukces
The Raveonettes – nazwa jak żeńska grupa wokalna z lat 60-tych. A to dwoje współczesnych Duńczyków
The War On Drugs – jeśli komuś brakuje ładnych piosenek w starym stylu, to musi posłuchać właśnie ich
The Waterboys – Mike Scotta z kolegami od 1981 roku robi swoje. I robi to dobrze: urocze gitarowe piosenki
Gonjasufi – Sumach Ecks robi w swoim życiu wiele, między innymi nagrywa odjechaną muzykę
David Gilmour – kiedyś Pink Floyd, od wielu lat solo, nagrywa rzadko, ale piękną muzykę, zawsze
Chelsea Wolfe – miła pani, która nie bierze jeńców
Bayonne –to właściwie tylko Amerykanin Roger Sellers. Za pomocą prostych środków tworzy ładne utwory