Dwóch chłopaków i dziewczyna, zwolennicy ugrupowania terrorystycznego Daesh, przeprowadzają zamach terrorystyczny w czasie spotkania z wywołującym kontrowersje artystą. Dziewczyna zaczyna się dziwnie zachowywać, a po złapaniu twierdzi, że nie jest tą osobą, za którą ją biorą.
W więzieniu odwiedza ją dziennikarz, muzułmanin, który otrzymuje od niej spisaną opowieść. Nour / Annika twierdzi, że jest z przyszłości, a Szwecja, po dokonanym zamachu, stała się państwem totalitarnym.
Czy są to jej wspomnienia z przyszłości, a może mechanizm obronny po traumatycznych wydarzeniach i torturach? Tak czy inaczej, poznajemy przyszłość Szwecji, państwa faszystowskiego, w którym więzi i zabija się obcych.

Johannes Anyuru porusza problemy, z którymi nie tylko szwedzkie społeczeństwo musi sobie poradzić; przemoc stosowana przez obie strony konfliktu, problemy imigrantów, muzułmanów, strach ludzi przed obcymi, wzajemna nieznajomość i nieufność.
W powieści nie jest tu najważniejszy pomysł i sama dystopia, ale emocje i przemyślenia bohaterów. Wszystko to może się zdarzyć i w Szwecji i w każdym innym kraju.
Powieść mną nie wstrząsnęła, jak niektórymi czytelnikami, ale stała się pretekstem do kolejnego zastanowienia się dokąd zmierzamy i jak chcemy rozwiązywać problemy świata.