Z historii pamiętamy niewiele, jakoś nie jest ona naszą nauczycielką życia, a szkoda. Podobnie jest z życiem Bolesława Bieruta. Czy Polacy pamiętają kim właściwie był, jakie pełnił funkcje, czy zrobił coś dobrego czy może coś złego? Był bohaterem czy szubrawcem?
Bolesław Bierut urodził się w 1892 roku, zmarł w 1956 roku. Był dzieckiem ze wsi, nieśmiałym, grzecznym, a później jakoś tak się stało, że został socjalistą, marksistą, komunistą i stalinowcem. Wcześnie przerwana edukacja szkolna, praca, oczywiście działalność partyjna i wyznający te same idee przyjaciele i znajomi. Ożenił się, miał dzieci, choć nie wygląda na to, żeby był do rodziny jakoś szczególnie przywiązany. I do niepodległości Polski również, nie była dla niego wartością. Dążył przecież do wszechświatowej rewolucji, więc po szkoleniach w Moskwie został zawodowym międzynarodowym rewolucjonistą. I związał się z inną rewolucjonistką, miał z nią dziecko, a jednocześnie przecież był już mężem i ojcem. Potem było jeszcze więcej kobiet. Wojnę spędził w Mińsku i Warszawie, działał w PPR i Krajowej Radzie Narodowej. Dzięki znajomościom, czystkom i przypadkom, z podrzędnego działacza stał się tym najważniejszym, wdrapał się na sam szczyt i zdobył zaufanie Stalina. Jego biografia to również historia rywalizacji z niejakim Władysławem Gomułką.

W 1944 roku Stalin namaścił go na przywódcę. Zaczął się jeden z najgorszych okresów w historii Polski. 31 XII 1944 r. Bolesław Bierut został prezydentem KRN, w 1947 r. prezydentem RP, od 1948 roku stał na czele PZPR, a od 1952 roku był premierem. Za czasów jego rządów uprawiano w Polsce kult jednostki, walczono z opozycją, dokonywano morderstw politycznych, a w 1952 roku wprowadzono stalinowską konstytucję.
Propagandyści oczywiście próbowali zamienić jego życiorys w mit. Na szczęście dzięki takim książkom jak ta możemy dowiedzieć się prawdy. Piotr Lipiński przywołuje dokumenty, również te wcześniej niedostępne, ale i rozmowy z rodziną Bieruta i z ludźmi tamtych czasów, którzy go znali, pracowali z nim.
Dlaczego ktoś tak niepozorny, bez charyzmy, został takim kimś, kto odegrał tak negatywną rolę w historii Polski? Być może dlatego, że okazja czyni złodzieja, a historia/przypadek czyni zbrodniarza? Nie jest to optymistyczna puenta, bo historia lubi się powtarzać. Przeczytajcie więc książkę „Bierut Kiedy partia była bogiem” Piotra Lipińskiego i namówcie na jej przeczytanie kolejne osoby. Może jednak, kiedyś, nasza własna historia czegoś nas jednak nauczy…