Tytuł książki może to sugerować, ale nie jest ona jeszcze jednym opisem detoksu od Facebooka i internetu. To powieść ukazująca perypetie czarnoskórej porucznik policji, która została za karę zesłana do Nowego Jorku. Agatha Crispies nie trafiła jednak do tego Nowego Jorku, ale mieściny o tej samej nazwie w stanie Kolorado. Tamtejszy posterunek policji, jak i samo miasteczko, to same oryginały i dziwaki, więc bohaterka pasuje do nich jak mało kto.
Seria morderstw to szansa dla Agathy, żeby się wykazać i móc znowu pracować w tym dużym Nowym Jorku.

Bohaterka wydaje się niezbyt lotna, chociaż… Pani porucznik jest za to oczytana, mamy więc sporo o literaturze, a mniej typowej akcji kryminalnej. Ale to celowy zabieg. Mnóstwo tu nawiązań do literatury, cytaty, rozważania głównej bohaterki na temat książek, na przykład w ramach założonego przez nią na komendzie klubu czytelnika.
Celowym zabiegiem miał być humor, zabawne dialogi i humor sytuacyjny, ale momentami czuć, że autor bardzo chciał, aby było zabawnie, ale nie zawsze się udało.
Książka z pomysłem, choć banalniejszym zakończeniem, niż może się wydawać, momentami nudna. Z kategorii: może być.