Wiele razy słysząc, że ktoś został skrzywdzony, potępiamy sprawcę, próbujemy domyślić się jakie były powody. Czy krzywdził, obojętnie czy psychicznie czy fizycznie czy tak i tak, bo miał tak zwane trudne dzieciństwo, czy sam był ofiarą, czy to choroba psychiczna, czy może to psychopata. Powodów może być wiele, ale mało kto pomyśli, że sam może stać się osobą krzywdzącą. Sprawcą…
Między normalnym traktowaniem innych ludzi a sprawianiem im bólu jest cienka granica. I powodem takich nagannych zachowań wcale nie muszą być jakieś traumatyczne wydarzenia czy choroba. Wystarczy, że sami siebie przyzwyczajamy, że inni nie są dla siebie, ale dla nas. Że są dla nas narzędziem do osiągania własnych celów. Że celem ich życia jest służenie nam. Że wszystko co robią, powinni robić dla nas.

Tak, wystarczy zwykły, codzienny egoizm, aby ze zwykłego człowieka stać się kretynem, który zabiera innym ich marzenia, ogranicza działania, niszczy cele, tłamsi emocje i uczucia. Z jednego powodu: bo jest głupim egoistą.
On zastanawia się do czego może użyć innych i w jaki sposób może ich skrzywdzić.
Nie zastanawia się dlaczego są inni i jak powinien ich traktować.
Niektórzy wytrzymują takie traktowanie całe życie. Inni tylko jakiś czas. Niektórzy nie dają się sprowadzić do roli przedmiotu i odchodzą. A ci co zostają, cierpią.
Głupio jest przeczytać prawdę o sobie…
masz racje: Taki był mój związek małżeński przez 25 lat. mój partner celowo ograniczał moje działania , tłamsił moje uczucia i emocje- nie wytrzymałam – teraz jestem szczęsliwą rozwódką