W delegacji

Nie ma to jak przeświadczenie, że się pożytecznie spędziło czas. Czasami, a nawet często, sposób spędzania czasu nie zależy od nas. Niestety często mi się to przytrafiało…

Polecenie służbowe: proszę wziąć udział w taki to o takim szkoleniu. I tu zaczyna się dramat. Tematyka – niezbyt interesująca. Poza tym to już piąte szkolenie na ten sam temat.

Prowadzący – tu galeria typów jest duża.

Część siedzi za stołem (brakuje zielonego sukna, godła i paprotek) i odczytuje pod nosem, to co sami moglibyśmy przeczytać. I to w pięć minut a nie w sześć godzin.

Inni mówią kompletnie nie na temat, upajają się własną biografią, przy okazji mocno dają do zrozumienia, że są lepszym gatunkiem człowieka niż słuchająca go hołota.

Oglądaj, słuchaj, ćwicz - zdobywaj nowe umiejętności online

Jeszcze inni top typ nadaaktywny. Z obserwacji wynika, że z pewnością cierpią na nadpobudliwość psychoruchową. Biegają po całej sali, rzucają fragmentaryczne informacje, zapominają kończyć zdania. Prawdopodobnie uważają, że z chaosu musi w końcu wyłonić się nowy wspaniały świat. Na dodatek z uwagi na życie w ciągłym biegu czasami nie orientują się gdzie są, do kogo przemawiają i jaki temat powinni omówić.

Pół biedy jak takie szkolenie trwa kilka godzin. Da się wytrzymać. A jak trwa kilka dni… Stosuje się różne metody. Można spać, bazgrać aż do wypisanie długopisu, rozglądać się po sali podziwiając albo ją albo co urodziwsze koleżanki i przystojniejszych kolegów. Można pisać sms-y, nadrabiać papierowe zaległości z pracy, myśleć o niebieskich migdałach jak już się wyżre wszystkie paluszki i wypije wodę mineralną stojącą w zasięgu naszego wzroku. Można zostać w hotelowym pokoju i odsypiać noc…

 

Leave a Reply

%d bloggers like this: