Dwie książki Olgi Drendy „Duchologia polska. Rzeczy i ludzie w latach transformacji” i „Wyroby. Pomysłowość wokół nas” od razu na początku polecam przeczytać i to jedną po drugiej. Nie tylko dlatego, że napisała je jedna osoba, ale dlatego, żeby przyjemność czytania trwała dłużej…
Olga Drenda to absolwentka etnologii i antropologii, więc posiada background teoretyczny, aby pisać tego typu książki. Co nie oznacza, że mamy do czynienia z nudnymi akademickimi wynurzeniami. Wręcz przeciwnie.
Hauntology – duchologia głosi, że teraźniejszość istnieje tylko w odniesieniu do przeszłości, i że społeczeństwo po końcu historii zacznie się kierować w stronę estetyk, które są obecnie postrzegane jako dziwne i staromodne, a więc w stronę „ducha” przeszłości. Drenda opisuje lata 80.-te i 90.-te, czas zmiany, przejścia, przełomu właśnie poprzez ówczesne ulice i przedmioty, a także zwyczaje i obyczaje. Fotografie z tamtych lat, budynki, wnętrza, muzyka, plakat, video, grafika, design, reklama, typografia, moda, a nawet zjawiska nadprzyrodzone i parapsychologiczne dają obraz epoki, która już nie wróci. A ponieważ mam słabą pamięć, to z tym większymi wypiekami na twarzy przypominałem sobie tamten świat. Książka to nie tylko powrót do przeszłości, ale i perwersyjna radość z tego, jacy byliśmy. Ale czy się zmieniliśmy, pomimo zmiany estetyki wokół nas?

„Wyroby” to książka o przedmiotach i ich zastosowaniu, ale tych robionych samodzielnie i przerabianych. Amatorska twórczość, nieprofesjonalna, spontaniczne bibeloty, gadżety, durnostojki, sztuka domowa, tanizna, sztuka niewyszukana, monidła, reprodukcje, oleodruki, landszafty, dewocjonalia, współczesna globalna produkcja fabryczna, ozdoby i rzeźby ogrodowe w tym te z opon, różne przydomowe i uliczne ozdoby i instalacje wykonywane z materiałów naturalnych i nienaturalnych, wyroby z tworzyw sztucznych, plastiku vel plastyku, łącznie z pocztówkami dźwiękowymi, współczesna chińszczyzna, kowalstwo i metaloplastyka, kraty, ogrodzenia, bramki to nie tylko historia zaradności Polaków i radzenia sobie z gospodarką niedoborów, ale również temat współczesnych fascynacji wielu osób. To wszystko wciąż jest wokół nas. Wystarczy się rozejrzeć.
Kiedyś nic nie było i wszystko trzeba było zrobić samodzielnie, a teraz mamy kulturę lajfhacku. Ideowi spadkobiercy Adama słodowego w dobie Internetu i pełnych półek narzędzi, wynalazcy amatorzy, estetyczni odmieńcy i zbieracze mają się dobrze. Im także jest poświęcona ta książka. I znowu można się zastanawiać czy świat wokół nas nie jest wprawdzie bardziej uporządkowany i estetyczniejszy, ale za to mniej ciekawy?
Koniecznie przeczytajcie obie książki, obejrzyjcie zamieszczone w nich zdjęcia. Być może skłonią Was do poszukiwania wyrobów i duchów przeszłości.