Pół świata przeczytało, a pewnie cały świat obejrzał film na podstawie tej książki. Przeczytałem i ja. I…
Rachel po rozwodzie ma problem z życiem i alkoholem. Jeździ codziennie pociągiem do Londynu udając, że jedzie do pracy. Obserwuje ludzi, a szczególnie pewną parę mieszkającą przy torach niedaleko domu jej byłego męża.
Megan, czyli obserwowana przez Rachel kobieta, to druga z narratorek książki. Powoli poznajemy jej aktualne życie, a także tajemnice z przeszłości.
Trzecią narratorką jest Anna, aktualna żona byłego męża Rachel. Nie pogubiliście się? W powieści ich relacje są ułożone naprzemiennie, nie ma problemu z rozumieniem.
Pewnego dnia Rachel wydaje się, że widzi coś niepokojącego z okna pociągu. Na dodatek kręcąc się w pobliżu domu byłego męża przeżywa coś, czego sama nie jest pewna, ponieważ była pijana. A Megan znika…

„Dziewczyna z pociągu” to nie jest kryminał, w którym policjanci rozwiązują zagadkę, a reszta bohaterów robi za podejrzanych. To Rachel, trochę przy pomocy innych i przypadków, znajdzie osobę, która zamordowała. I tu mam problem z tą książką. Liczba bohaterów powieści nie jest duża, więc domyślamy się, że to któryś z nich jest mordercą. Co więcej, niestety!, zakończenie książki nie jest żadnym zaskoczeniem, ponieważ od dłuższego czasu czytelnik jest w stanie zidentyfikować mordercę. Fajnie, tyle, że ja oczekuję jednak zaskoczenia, wodzenia mnie jako czytelnika na manowce przez całą książkę, aż do ostatniej strony. A tu tego nie ma.
Być może źródłem sukcesu książki jest pokazanie życia kobiet bez upiększeń, z tej gorszej strony. Gorszej nie znaczy prawdziwszej, bo w powieści nie znajduję ani jednej szczęśliwej kobiety, co nie wydaje się szczególnie realistyczne. Ale być może to właśnie wątki obyczajowe tak kuszą czytelniczki.
Żeby nie było wątpliwości, to nie jest zła powieść. Wokół książki powstał taki szum, że oczekiwałem czegoś więcej, byłem nastawiony na większą tajemnicę i dużo większe zaskoczenie. Można przeczytać. Aha! Zapomniałem, że już wszyscy czytali.
Nie wszyscy – ja nawet nie próbowałam 🙂 Sporo podobnych opinii o niej już czytałam i na razie po prostu nie planuje… tak samo, jak filmu 🙂
Nie wszyscy – ja nawet nie próbowałam 🙂 Sporo podobnych opinii o niej już czytałam i na razie po prostu nie planuje… tak samo, jak filmu 🙂
Nie żałuję, że przeczytałem, ale tak jak napisałem powyżej – zachwycony nie jestem.