Już myślałem, że tylko ja cierpię na to zboczenie, ale okazuje się, że jest nas więcej. Otóż mam takie przyzwyczajenie, że w czasie mycia zębów, chodzę po całym domu. Niekoniecznie jest to dobre ze względu na stan podłóg, dywanów i wykładzin, ale niestety silniejsze ode mnie. A mam to od czasów mieszkania w akademiku (a dokładniej w trzech przez pięć lat) i korzystania z jednej łazienki na piętrze (koedukacyjnym dodam). Tam myjąc zęby, wyszło się na korytarz zobaczyć co się dzieje, a to do pokoju jeszcze coś wziąć, a to nawet do wyjścia z budynku bez konkretnej potrzeby. I okazuje się, że takich jak ja jest więcej. Na szczęście.

Jeszcze o higienie. Od czasu do czasu oglądam w TV jakieś programy o dzikich plemionach. I tak się zastanawiam jak to jest, że mieszkają w puszczach, na pustyniach, bez bieżącej wody, bez przyrządów higienicznych, a bardzo często mają czystsze paznokcie od osób, z którymi się stykam. Cuda jakieś, czy cóś…