Komentowanie na wielu blogach i stronach wiąże się ze zdobywaniem linków, które są potrzebne do pozycjonowanie swojej strony. Tak jest również na tym blogu. Nie oznacza to jednak, że każdy kto tutaj wchodzi i zostawia komentarz, zdobędzie link. Wynika to z tego, że choćbym chciał, to nie mogę zaakceptować części z komentarzy. Z różnych powodów.
Nie akceptuję komentarzy:
– jednowyrazowych, chyba, że ktoś chwali 🙂
– nie odnoszących się do treści wpisu, który jest komentowany. Rozumiem, że niektórym się spieszy, ale jeśli ktoś nawet nie przeczytał wpisu i komentuje go, no to wybaczcie, ale takie numery nie przejdą.
– bezsensowych. Często są to komentarze pisane przez jakieś automaty, ale czasami również odnoszę wrażenie, że przez prawdziwych ludzi… Co jest jeszcze gorsze, niż jak pisze do mnie automat 🙂

– skierowanych do mnie, choć jest do tego email. Zdarzają się komentarze, w których pytacie mnie o coś, albo informujecie mnie o czymś. Ale od tego jest zakładka z kontaktem, aby z niej skorzystać i nie robić zamieszania pod wpisami,
– hejterskich. Czasami akceptuję takie komentarze, ale dlatego, że jeszcze ewentualnie można podyskutować z niektórymi osobami. Oczekuję na komentarze odnoszące się do wpisu, kontekstu, a nie hejtujące wszystko, co związane z zarabianiem w internecie. Takie bowiem również się trafiają, bo ktoś ma złe doświadczenia i przenosi je na wszystkie programy partnerskie, mlm-y i cały świat.
Wiadomo więc już, jakie komentarze mają szansę na zaakceptowanie przez mnie. A co treściami, którymi ktoś chce się podzielić, ale nie ma takiego wpisu pasującego tematem? Napisz do mnie, możemy z tego zrobić osobny artykuł, w którym zacytuję Twoje słowa. Albo, jeśli masz artykuł już napisany, zastanowimy się nad wpisem gościnnym.
Zapraszam do komentowania! 🙂
W pełni się zgadzam – blog to nie jest śmietnisko, na którym trzeba przyjąć każdy komentarz. Autor bloga powinien moderować komentarze i zadbać o to by niektóre z nich nie ujrzały światła dziennego.
Słyszałem, że zdarzają się ludzie, którzy mają pretensje po usunięciu komentarza. Zgadzam się: mój blog, więc to ja decyduję, który komentarz akceptuję, a który nie.