Od miesięcy powtarzałem, że mamy zbyt wygórowane oczekiwania w stosunku do polskich tenisistów. Parę wygranych wystarczyło, aby interesujący się tym dziwnym sportem, o ile jest to sport, a nie snobizm i pokazy mody, obwołali Polskę potęgą tenisową.
Ostrzegałem, że to to bzdura. Teraz Jerzy Janowicz, zresztą nie jako pierwszy, denerwuje się i mówi, że w Polsce nic nie można, że się od niego tylko oczekuje i on ma to gdzieś.
Tenisiści mają prawo to narzekania, jak każdy inny. Czy mają rację? Z tym można polemizować. Ale nawet jeśli ją mają, to nie rozumiem ich zachowań. Krzyki, płacze, fochy, obrażanie się. Czy tak się zachowują zawodowi sportowcy?
Nie jesteś odporna na krytykę, to nie masz szans na bycie zawodowcem, czegokolwiek byś nie robiła!

Denerwuje cię patrzenie przez dziennikarzy i fanów na ręce? Zrezygnuj ze sportu, zamknij się w domu i rób na drutach szaliczki!
Jesteś nieodporny na porażki? Nie wróżę twojej karierze długiej kariery!
I te słowa kieruję oczywiście nie tylko do tenisistów, ale do wszystkich sportowców, artystów i innych ludzi uprawiających, nazwijmy to, zawody publiczne.
Ale wiem doskonale, że za jakiś czas, kiedy kolejna panienka dozna porażki, wyjdzie i w czasie konferencji prasowej będzie próbowała zrzucić odpowiedzialność za nią na kogoś innego. A potem obrazi się, zadrze nosek i pójdzie pocieszać się. Na zakupy, po torebeczkę.