Tę książkę przeczytałem przez przypadek. Po prostu sięgnąłem na półkę, a ponieważ oczywiście wcześniej słyszałem o niej, to stwierdziłem, że przeczytam, choć kojarzyłem, że recenzji nie miała najlepszych. Na jej podstawie powstał film, ale sam autor twierdzi, że dokonano w nim zmian i uproszczeń, więc najpierw lektura, potem ewentualnie obrazki.
Czasami chałę też można poczytać, prawda? I na początku czytania miałem takie właśnie zdanie o tej książce. Jednak w miarę marszu w głąb terytorium przeciwnika wciągałem się coraz bardziej w tę, z jednej strony niespotykaną, z drugiej dość powszechną historię.
Niespotykaną, ponieważ nie każdy za kumpla ze szkoły ma niejakiego Paula Davida Hewsona, czyli Bono.
Powszechna, ponieważ na całym świecie jest mnóstwo młodych chłopaków i dziewcząt też, tak wiem, marzących o sławie muzyków.
Czasami ma się sławnego szkolnego kolegę, czasami samemu robi się karierę. I nie wiadomo, co rzadziej w przyrodzie występuje.
Neil McCormick patrzył jak rozwija się kariera jego kumpli z U2 a i sam zapragnął mieć własny zespół i zdobyć sławę. Zespół założył wraz z bratem, a sława… no cóż, sława ich ominęła.
Książka jest więc opowieścią o tym, jak w latach 80-tych marzyciele postanowili zawojować świat i co z tego wyniknęło. Raczej nic. W internecie znajdziecie muzykę braci McCormick https://www.youtube.com/user/ivanmccormick1. Trochę się nie dziwię, że nie mieli wielu fanów…
Pomimo tego, że w muzycznym biznesie od lat 80-tych sporo się zmieniło , jak chociażby pojawienie się internetu i nowych form dystrybucji muzyki, to opowieść Niela doskonale pokazuje to, jak funkcjonuje szołbiznes, jaką mentalność mają ludzie nim rządzący. Oczywiście nie wszyscy, skrzywdziłbym wielu porządnych, którym zależy na muzyce i muzykach, gdybym tak twierdził.
Marzysz o sławie muzyka, piosenkarki? Przeczytaj tę książkę, może trochę Cię otrzeźwi, choć mam nadzieję, że nie zniszczy Twoich marzeń.
