Trudności, kryzysy, problemy, nieporozumienia, kłótnie to oznaki rychłego rozpadu związku? Moim zdaniem to zwyczajne elementy każdego związku, wynikające z jego natury. Kobieta i mężczyzna różnią się między sobą tym, jak patrzą na siebie samych, innych ludzi i na świat i choćby nie wiem kto i jak zaklinał rzeczywistość, jest to fakt. Na dodatek dwie osoby, niezależnie już od płci, to różne doświadczenia, sposoby myślenia, oczekiwania, czyli dwa mocno różniące się od siebie światy.
Wspaniale, gdy nasza druga połowa jest mentalnie bardzo podobna do nas, ale, z ręką na sercu i oczami w statystykach – ile jest takich par i małżeństw. Ich niewielki odsetek może pochwalić się tak ścisłym dopasowaniem, że gdyby nie wygląd, to nie można by ich rozróżnić.
Tak więc problemy wynikają między innymi z tych różnic między płciami i między osobnikami. Czy to znaczy, że nie ma sposobu na chociażby ich ograniczenie? Że jesteśmy skazania na ciągłe warczenie na siebie, wzruszanie ramionami albo ciche dni?
Nie, oczywiście, że nie. Do niwelowania różnic i przeciwdziałania występowaniu i rozrastania się kryzysów służy komunikacja. Rozmowa.
Dialog.
Konstruktywna komunikacja:
– nie może oskarżać,

– nie może wymagać,
– nie może wyśmiewać,
– nie może dominować,
– nie może żywić urazy,
– nie może być przeładowana treścią,
– nie może być drobiazgowa, powtarzać się,
– musi być otwarta,
– musi być autentyczna,
– musi być nastawiona na zrozumienie.
Zrób sobie mały test i porównaj cechy konstruktywnej komunikacji z Twoją, którą Ty uprawiasz na co dzień. I jak?
Nie twierdzę, że komunikowanie się w małżeństwie jest łatwe i że wystarczy stworzyć związek, a łatwo będziecie dochodzić do porozumienia.
Jednak jest to możliwe, można się tego nauczyć, choćbym nie wiem kto i ile razy powtarzał Ci, że nie.
Do boju zatem!
Prawdziwa komunikacja i umiejętność rozmowy to podstawa silnego związku i dobrych relacji. Zgadzam się, ważne jest również nastawienie osób komunikujących się, czyli nastawienie na zrozumienie. W innym wypadku, nie ważne będzie co mówi współmałżonek, jeżeli z góry nastawimy się, na przykład, że racja jest tylko po naszej stronie, albo że wina za kłótnie i nieporozumienia w małżeństwie, czy związku leży na barkach współmałżonka. Dopowiedziałbym tylko, że konstruktywna rozmowa może wymagać, ale oczywiście w granicach rozsądku i w celu polepszenia relacji.
Pozdrawiam serdecznie 🙂