Czym jest esej w dobie internetowych tekstów wszystkich o wszystkim? W zbiorze „Koniec końca świata” pisarz Jonathan Franzen pokazuje, czym esej powinien być.
Co mają wspólnego ptaki i zwycięstwo Trumpa w wyborach. Dlaczego ptaki są ważne. Podziały etniczne i finansowe. Zmiany klimatyczne i ochrona klimatu. Relacje międzyludzkie w erze cyfrowej. Przyjaźń. Literatura. I powracający motyw, czyli ptaki. Tą tematyką mnie zaskoczył, nie wiedziałem, że jest miłośnikiem i obserwatorem ptaków.
Kilkudziesięciostronicowe i krótsze teksty, w których Franzen nie boi się przedstawiać własnych opinii różniących się niekiedy dość znacznie, od tych powszechnych.

Pisze również eseje na tematy, które go nie interesują (bo przecież piszący piszą również na zlecenia). A i czytelnik trafi na takie, które z kolei nie interesują jego. W tym przypadku jednak eseje są tak dobre, że nawet nieciekawy temat przedstawia tak, że chce się po prostu czytać dalej.
„Jeśli esej, zgodnie z francuskim źródłosłowem, jest czymś w rodzaju próby – czymś takim, czego się podejmujemy, czymś niekoniecznie ostatecznym, kategorycznym; czymś, na co się poważono na podstawie osobistych doświadczeń i subiektywności autora – możemy chyba powiedzieć, że żyjemy w złotym wieku eseistyki. Na jakiej imprezie byłeś w piątek wieczorem, jak cię potraktowała stewardesa, co myślisz o dzisiejszym skandalu politycznym: media społecznościowe funkcjonują na podstawie założenia, że nawet najdrobniejszy subiektywny mikrokomentarz jest nie tylko wart osobistego odnotowania, jak w pamiętniku, lecz także podzielenia się nim z innymi ludźmi.”