sam się tak nazywa. Znane powiedzenie stosowane przez dzieciaki od lat nie wiem ilu.
I jak każda mądrość ludowa zawiera w sobie jakiś pierwiastek prawdy. I to powiedzenia rzucam dziś między oczy każdemu… Polakowi. No, prawie każdemu, ponieważ nie znam statystyk, a jedynie wysuwam wioski na podstawie własnych obserwacji.
Też masz wrażenie, że większość Polaków nie lubi polityków? Może określiłem to mało delikatnie, nienawidzi polityków będzie chyba lepiej opisywać ten stan, w którym znajduje się osoba, której wspomnisz o polityku taki czy owakim, z takiej czy innej partii. Zawsze znajdą się osoby, które chciałyby go obrazić, opluć a nawet, gdyby udało się uniknąć kary oczywiście, zabić.
Mam więc pytanie do tych osób, które tak szczerze nienawidzą polityków i które po wszelkich internetowych forach, po murach, w gazetach, radiu i telewizji i u cioci na imieninach, wypluwają z siebie takie słowa, które usłyszeć można chyba poza tym tylko na stadionach i w pokojach nauczycielskich:
a czym politycy różnią się od ciebie, od twojego brata, siostry, matki, ojca, znajomych i przyjaciół?
Zastanów się i powiedz z jakiego powodu politycy są przez ciebie tak traktowani skoro nie różnią się wielce od tych, z którymi żyjesz i spotykasz się na co dzień?
Czy swojej żonie mówisz rano na powitanie, że jest zakłamaną małpą? Dzieciom, że są bandą durni? Sąsiadowi, że wyjątkowo bezczelnym kłamcą? A szefowi, że jest mordercą?

Oczywiście, ja też uważam, że wśród polityków są durnie i idioci, złodzieje i karierowicze. Nie widzę jednak różnicy między nimi a resztą Polaków. To są ludzie wywodzący się spośród nas, nasi krewni, sąsiedzi, współpracownicy. Ci ludzie nie wzięli się z kosmosu! To nie jest zrzut psychopatów zafundowany nam przez wrogie nam państwa. Oni ty my, my to oni. Skąd więc tyle jadu, nienawiści, obrażania i szkalowania zamiast zwykłej krytyki i wskazywania na popełnione błędy?
Może człowiek nie lubi podobnych do siebie? Może denerwują nas nasze własne wady, które widzimy u innych? To chyba pytania do psychologów i psychiatrów, ale możemy uznać, że chyba coś w tym jest…
Piętnujemy polityków za wszystkie grzechy główne i setki mniejszych, za głupotę i bezczelność. Chcielibyśmy, że byli…, właśnie, jacy? To krew z krwi naszej, głupota z głupoty naszej, chamstwo z chamstwa naszego codziennego.
Można oczywiście jak niektórzy mówić, że polityka przyciąga specyficzny rodzaj ludzi, ale niestety jest to nieprawda. Wystarczy zastanowić się w jaki sposób trafia się do polityki. Oczywiście idą tam jednostki nadambitne i karierowicze, ale ich odsetek jest taki sam jak w innych zawodach. Trafiają tam również ludzie przez przypadek. Każda z partii przed wyborami wydzwania do różnych ludzi z pytaniem czy nie chcieliby może kandydować. I część wyraża zgodę. W innych przypadkach do polityki idą ludzie, którzy naprawdę chcą zrobić coś dla innych, idealiści. Są też tacy, którzy przygotowują się do zawodu polityka od gówniarza. W innych profesjach też tacy występują.
Nie istnieją wyniki badań, które mówiłyby, że politycy w istotny sposób różnią się od reszty społeczeństwa. Wrzucamy wszystkich polityków do jednego worka robiąc z nich najgorsze zło jakie występuje na ziemi. A oni są tylko ludźmi, takimi samymi jak my.
Wychodzi więc na to, że z nami, Polakami, nie jest najlepiej. Ale to już temat na zupełnie inne narzekanie.
PS. I żeby nikt mi nie mówił, że bronię wszystkich polityków i wszystkich ich czynów! Chciałem tylko zaprzeczyć powiedzeniu: Źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim nie dostrzegasz…