Likwidacja gimnazjów została już zapowiedziana. W części badań ponad połowa Polaków popiera likwidację tego typu szkół. Problem w tym, że ani politycy, ani rodzice nie podają twardych dowodów na to, że gimnazja są złe. Co więcej, odnoszę wrażenie, że rodzice mają nierealne oczekiwania względem zamiany gimnazjów na ośmioletnie szkoły podstawowe.
Być może ktoś nie wie, ale zmiana nazwy szkoły, ani nawet zmiana podstaw programowych nie zmieni dzieci, które uczęszczają do tych szkół. Nadal będą to te same szkoły, ci sami nauczyciele, a przede wszystkim te same dzieci. Z tymi samymi problemami, które miałyby chodząc do gimnazjów. Tak samo będą przechodziły przez trudny etap, jakim jest dojrzewanie, z jego wszystkimi minusami. Nadal będą wokół inne dzieciaki, które są postrzegane jako, te, które nasze dobre dzieci sprowadzają na złą drogę. A najzabawniejsze jest to, że rodzice tamtych dzieciaków mówią tak samo źle o naszych dzieciach…
Część rodziców zapomina, że głównym środowiskiem, w którym dziecko przebywa i które generuje najwięcej problemów jest rodzina. W większości przypadków dzieci i młodzież przenoszą problematyczne zachowania z rodzin do szkół, a nie odwrotnie.

Oczekiwania związane z likwidacją gimnazjów wyrażane przez rodziców, są tak duże, że już teraz mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że będą oni rozczarowani. Zmiana jednej szkoły na inną nie rozwiązuje sama z siebie żadnych problemów, ani wychowawczych, ani z nauką. To nie jest czarodziejska różdżka, którą za jednym dotknięciem zamienimy szkoły, dzieci i nauczycieli w byty idealne.
Oczywiście łatwo jest wskazywać gimnazja jako przyczynę wszystkich problemów, które się pojawiają. Niestety mało kto zadaje sobie trud, żeby przemyśleć sytuację swojego dziecka, przyznać się do błędów, zacząć więcej wymagać od nauczycieli, dziecka i siebie.
Jest mi obojętne jak szkoła się nazywa i czy będzie ośmioletnia, jedna, zamiast dwóch. Nie mam złudzeń, że najwięcej zależy od nas, rodziców, a nie typu szkoły czy lekcji wychowawczych. Wychowują przede wszystkim rodzice. Szkoły niech się ograniczą do nauczania i reagowania, gdy dzieje się coś złego na ich terenie. Nie wymagajmy od szkół zajmowania się dziećmi przez 12 godzin dziennie, ani rozwiązywania problemów naszych dzieci za nas, rodziców. Niech mają czas i dobrą atmosferę do efektywnego nauczania. A z pewnością nie ułatwiają im tego nierealne oczekiwania i rodziców i polityków.
©Przemysław Pufal
Reformy, reformy :-). A dzieci jakie są takie będą, to w końcu dzieci. Lepiej byłoby gdyby zabrali się za reformę programu nauczania, który jest beznadziejny.
Z zapowiedzi wynika, że programy nauczania również będą zmieniane.
Myśli Pan, że to będzie dobra zmiana? Jakoś wątpię.
Mam wiele wątpliwości. Ale poczekamy – zobaczymy.
A ja myślę, że likwidacja gimnazjum da dużo dobrego ale zanim wszystko wróci na właściwy tor to będzie trzeba sobie jakoś poradzić z rodzicami, którzy skończyli gimnazja
Poproszę jednak o jakieś argumenty: co złego jest w funkcjonowaniu gimnazjów? Co jest nie tak z ludźmi, którzy je ukończyli?! Co to znaczy, że „trzeba sobie z nimi poradzić”?!
To co się dzieje w gimnazjach to ludzkie pojęcie przechodzi. Jestem za likwidacją i powrotem do starych zasad. Ale oczywiście czas pokaże czy zmiany były słuszne.
Opinia na temat gimnazjów czy odczucia ludzi, to nie to samo co dane ich dotyczące. Więcej przemocy jest w podstawówkach, jeśli już chodzi o sprawy wychowawcze. A dzieci ani nie znikną, ani nie zmienią się wraz ze zmianą nazwy szkoły. Nadal brakuje argumentów za likwidacją gimnazjów.
Moim zdaniem gimnazja powinny zostać zlikwidowane. Uważam, że poprzedni podział był lepszy.
A dlaczego tak uważasz? Jakieś argumenty?
Moim zdaniem to jest bez sensu. Nie jest problem w nazwie szkoły – gimnazjum lub podstawówka. Problem leży w toku nauczania. Czy jest ważne czy ktoś skończył 8 lat podstaówki i 4 klasy szkoły średniej czy 6 lat podstaówki, 3 gimnazjum i 3 szkoły średniej – NIE. Ważne jest kto czego się nauczył.
Racja!