Prawa DDA i nie tylko DDA!
Mam prawo do wszystkich dobrych chwil, za którymi tęskniłem przez te wszystkie lata, a których nigdy nie dostałam.
Mam prawo do radości w tym życiu – tu i teraz; nie tylko do chwilowego, euforycznego uniesienia, ale do czegoś bardziej trwałego.
Mam prawo odprężać się i bawić – nie używając alkoholu, narkotyków i innych stymulatorów.
Mam prawo aktywnie dążyć do ludzi, miejsc i sytuacji, które pomagają mi osiągnąć dobre życie.
Mam prawo powiedzieć o tym, gdy czuję, że coś nie jest dla mnie bezpieczne lub gdy nie jestem na coś gotowy.
Mam prawo nie brać udziału ani w aktywnym, ani w biernym zachowaniu rodziców, rodzeństwa czy innych osób, robiących ze mnie „wariata”.
Mam prawo do podejmowania ryzyka w granicach rozsądku i do eksperymentowania z nowymi sposobami zachowań.
Mam prawo zmieniać moje nastawienie, moją strategię i mój sposób myślenia.
Mam prawo do popełniania pomyłek i do niespełniania własnych oczekiwań.
Mam prawo opuścić towarzystwo osób, które świadomie lub przez nieuwagę tłamszą mnie, wpędzają w poczucie winy czy upokarzają. Dotyczy to również mojego rodzica alkoholika, rodzica niealkoholika i każdego członka rodziny.
Mam prawo położyć kres obcowaniu z ludźmi, którzy powodują, że czuję się poniżany lub upokarzany.
Mam prawo czuć to, co czuję.

Mam prawo ufać swoim uczuciom, sądom, wrażeniom i intuicji.
Mam prawo, jako integralna osoba, rozwijać się duchowo, umysłowo, mentalnie i emocjonalnie.
Mam prawo wyrażać wszystkie swoje uczucia w sposób niedestrukcyjny, w bezpiecznym miejscu i czasie.
Mam prawo do takiego czasu, jaki jest mi potrzebny, abym, dzięki eksperymentom z tymi nowymi ideami, mógł wprowadzić zmiany w swoim życiu.
Mam prawo do selekcjonowania tego, co otrzymałem od rodziców – do przyjęcia tych rzeczy, które dają się zaakceptować i do odrzucenia wszystkiego, co dla mnie jest nie do zaakceptowania.
Mam prawo do życia zdrowego pod względem psychicznym i duchowym, nawet jeśli będzie ono częściowo lub w całości odbiegać od filozofii przekazanej mi przez rodziców.
Mam prawo do znalezienia mojego miejsca w świecie.
Mam prawo korzystać z powyższych praw – żyć w taki sposób, w jaki ja sam chcę i nie czekać aż mój rodzic wydobrzeje, będzie szczęśliwy, zwróci się o pomoc lub przyzna, że sam ma problem.
Zamierzamy poznać nową wolność i nowe szczęście. Nie zapomnimy przeszłości, ani nie chcemy zatrzasnąć za nią drzwi. Zrozumiemy słowa „pogoda ducha” i zaznamy spokoju umysłu. Niezależnie od tego, jak trudne były nasze problemy, ujrzymy, że nasze doświadczenia mogą pomóc innym. Zniknie uczucie bezużyteczności i goryczy. Pozbędziemy się egoizmu i staniemy się życzliwi wobec ludzi. Przestaniemy być zagubieni. Cała nasza postawa i pogląd na życie ulegną zmianie. Opuści nas strach przed ludźmi i obawa o byt materialny. Będziemy intuicyjnie wiedzieć, jak postępować w sytuacjach, w których dotychczas nie potrafiliśmy sobie radzić. Nagle zauważymy, że Bóg czyni dla nas to, czego nie byliśmy w stanie dla siebie zrobić.
Zgadzam się ze wszystkimi tymi punktami i podpisuję się obiema rękami! Takie rady dla wszystkich, nawet jeśli ktoś uważa, że nie ma ze sobą problemów, powinien je głęboko przemyśleć!
Brak praw to chyba główny problem osób z sydromem DDA. Nie możesz, nie możesz, nie możesz, nie płacz, nie czuj, nie śmiej się, nie możesz być sobą, nie nie nie. Dobrze, że z tym wszystkim można sobie poradzić dzięki osobom takie jak Pan, które na pewno dodają pogody ducha.