Zaczęły się matury a wraz z nimi znowu wykładowcy akademiccy głośno mówią, że nie wszyscy muszą mieć maturę, że nie wszyscy powinni studiować!
Na przykład Agata Bielik-Robson mówi, a inni jeszcze przed nią, że trafiają się studenci na granicy analfabetyzmu, nie potrafiący ze zrozumieniem przeczytać stroniczki „Harry’ego Pottera”.
Czy staje się więc tak, że matura i studia będą oznaką głupoty?
Po raz kolejny mówi się o tym w dosadny sposób, ale wciąż takie rzeczy się zdarzają. Oczywiście, zaraz ktoś zrzuci całą winę na system edukacji. Problem tylko w tym, co już pisałem, że system tworzą ludzie i nikt nie zmusza jednego nauczyciela z drugim, żeby przepuszczał z klasy do klasy jednego głąba z drugim, albo dopuszczał do matury oślicę, która powinna wylecieć ze szkoły maturalnej!

Matura i studia nie są dla wszystkich! To nie jest obowiązek państwa w stosunku do młodego człowieka, ono nie musi mu dawać ani matury, ani tytułu magistra. A taki argument też usłyszałem.
I nie twierdzę, że ludzie bez zdanej matury czy ukończonych studiów są głupi. Część z nich mogła to zrobić, ale wybrała inną drogę.
Twierdzę za to, że i matura i dyplom licencjata czy magistra to przywilej zarezerwowany przynajmniej dla tych, którzy chociażby chcą i umieją się uczyć, a nie dla leniwych i głupich!
Jakim więc cudem mam maturę i dyplom ukończenia studiów?