Miałem takie chwile w swoim życiu, że nie wiedziałem co mam zrobić. Nic się nie udawało, wątpiłem w swoje możliwości, nie widziałem nic pozytywnego w tym, co robiłem.
Nie wiedziałem również, jak mam to zmienić, pozbyć się tego stanu. W takich momentach człowiek myśli, że to już tak będzie zawsze…
Każde zadanie, jakie pojawiało się na horyzoncie, przerażało mnie. Przekonany byłem, że nie dam sobie z nim rady.
Na szczęście trafiałem na ludzi, którzy byli w stanie mi pomóc. I ta ich pomoc nie polegała na grzebaniu w moim życiorysie, potępianiu mojego dzieciństwa czy jakichś dziwnych praktykach, które więcej mają wspólnego z jakąś magią a nie pomaganiem.

Ci ludzie, którym do dziś jestem wdzięczny, pomogli mi rozmawiając ze mną. Fakt, że wiedzieli jak to robić, niektórzy z nich mieli doświadczenie w pomaganiu w ten sposób.
Dzięki tym rozmowom stawałem na nogi, znowu wiedziałem czego chcę i do czego jestem zdolny a co powinienem sobie odpuścić.
Tych kilka osób i ileś tam rozmów z nimi w różnych momentach mojego życia, odmieniło je. Tak naprawdę to zrobiłem to sam, ale bez ich mądrych pytań nie byłbym w stanie tego zrobić.
Praktycznie całe moje dorosłe życie, studia i praca, to kontynuacja pracy tamtych, życzliwych mi, ludzi.
Mam więc pewnego rodzaju dług wdzięczności, którego nie spłacam bezpośrednio im, ale idę z tą pomocą do innych ludzi.