W 1975 roku Edward Gierek ogłosił powstanie 49 województw. Wiele mniejszych miast nagle awansowało i stało się miastami wojewódzkimi. 31 grudnia 1998 roku sen większości tych miast zakończył się wraz z nową reformą administracyjną i podziałem kraju na 17 województw. Czy ten sen był dobry, czy też był to horror? A może tak naprawdę w tych 31 miastach, który miały i utraciły status miast wojewódzkich nic się przez te 23 nie zmieniło?
Wiedziałem, że przeczytam książkę Filipa Springera w momencie, gdy usłyszałem o projekcie Miasto Archipelag. Książka to raczej efekt pierwszego w Polsce dokumentalnego eksperymentu, który wykorzystuje internet, media społecznościowe, a także ścisłą współpracę z opiniotwórczym tygodnikiem i rozgłośnią radiową. Poza tym ufam Springerowi jako reportażyście i fotografowi.
Autor odwiedził i opisał miasta, które straciły funkcje wojewódzkie i starał się odpowiedzieć na pytania co zmieniły te dwie reformy w tych miastach, czy i jak zmienili się ich mieszkańcy. Aby to uczynić odwołuje się do historii tych miast, ale również opisuje ich współczesność, ciekawych ludzi, zwykłe i niezwykłe miejsca, szuka elementów wspólnych łączących te miasta (na przykład katastrofy), opisuje ciekawe historie i inicjatywy podejmowane przez mieszkańców. Pokazuje te miasta swoimi oczami, również poprzez swoje zdjęcia, ale także poprzez głos samych mieszkańców i to, co robią, a czego nie. Z opowieści wychodzą wady Polaków, marazm, mentalność, ale też i przykłady sukcesów, również takich o skali wręcz światowej.

To mnóstwo rozmów, wspomnień, plany miast i ludzi zrealizowane i nie. To oczywiście jest Springer, więc nie zabrakło architektury. Mamy w książce również procesy wyludniania się miast, odpływu młodych i deglomeracja, która dotyka różne ośrodki.
Są również doskonałe miniatury pt. Z drogi o podróżach i spotkanych ludziach.
Jak pisze Filip Springer dominujące uczucia w Archipelagu to poczucie krzywdy i tęsknota. Poczucie krzywdy, że nie mieszkają już w miastach wojewódzkich i tęsknota za złotymi czasami. Jednak różnie z tym bywało… Na dodatek badanie nie wykazują związku między utratą funkcji miasta wojewódzkiego a wpływem tego faktu na rozwój miast. Kto miał pomysły i chciał rozwoju, temu się udało, bez względy na nazwę.
Większość z opisanych miast nie powinna zostać stolicami województw, ponieważ nie były w stanie sprostać oczekiwaniom związanym z taką rolą, były zbyt małe, ze zbyt małym potencjałem. Z drugiej strony stając się nimi nie wykorzystały możliwości, jakie się przed nimi otwierały. Cała reforma więc po nic?
Oczywiście, że nie. Przecież dzięki niej powstała świetna książka! Koniecznie do przeczytania!