Podobno nadzieja jest matką głupich. Chyba coś w tym musi być… Jakby na potwierdzenie tych słów znalazłem kiedyś w bibliotece fiszkę książki człowieka, który musiał być tak wielkim optymistą jak małym był naukowcem. Książka nosiła tytuł: „ZSRR w 2000 roku”.

Nie żartuję! Mieli chłopaki zapędy!
A swoją drogą to może być ciekawa lektura, jak to ludzkie wyobrażenia mijają się z rzeczywistością…