Największym problemem PKP jest klient!

Rzadko jeżdżę kolejami, to znaczy nie codziennie na szczęście, ponieważ to mogłoby się odbić na moim życiu psychicznym. Po każdej przejażdżce pociągiem miliony myśli kłębią mi się w głowie i jestem skołowany jak poseł siedzący nad tekstem dłuższym niż ulotka reklamowa.

I oto kiedy kolejny raz skorzystałem z usług kolei żelaznych, wyklarowała mi się myśl zawarta w tytule tego felietonu. Największym problemem PKP i innych tego typu firm i spółek nie jest ich rozdrobnienie, setki szefów, miliony związków zawodowych, brak zysków, starzejący się tabor, pękające podkłady kolejowe i krzywe szyny. Tym problemem są podróżujący pociągami.

Pomyślmy na co narzekamy kiedy rozmawiamy o naszych kolejach. Spóźnienia i brud to najczęstsze w takich rozmowach tematy. I przepraszam bardzo, ale czyja to wina, że pociągi się spóźniają i jest w nich brudno? Pasażerów!

Dlaczego pociągi się spóźniają? Sądzę, że są trzy główne powody, oprócz wypadków losowych, gdy ktoś nie ma sznurka i rzuca się pod pociąg albo gdy jakiś pijany idiota próbuje ze swojego samochodu zrobić drezynę.

Po pierwsze przyczyną opóźnień pociągów jest stan techniczny zarówno maszyn, torów i całej infrastruktury kolejowej. Byłaby szybciej remontowana i wymieniana, gdyby nie protesty pasażerów przeciw podwyżce biletów. To oczywiste, że niskie ceny biletów oznaczają zły stan techniczny kolei.

Po drugie, gdy już jakimś cudem uda się zaoszczędzić pieniądze na remonty i kupno nowych lokomotyw i wagonów, oczywiście kosztem tego maszynisty biedaka, który zarabiał 30 tysięcy złotych miesięcznie, to pociągi spóźniają się z powodu tych remontów. O których brak pretensje mieli pasażerowie, więc to znowu ich wina.

Po trzecie musimy też pamiętać, że opóźnienie jednego pociągu oznacza spóźnienia wielu innych, ponieważ są one ze sobą skorelowane. Termin ten oznacza, że jeśli jeden pasażer, jadący spóźnionym pociągiem ze Szczecina poprosi konduktora, a ten kierownika pociągu, żeby następny pociąg w Warszawie chwileczkę na niego poczekał, to ostatni pociąg tego samego pasażera w Zakopanem też będzie opóźniony! Jak można mieć pretensje o spóźnione pociągi, gdy dzieje się to z powodu uprzejmości PKP i chęci zadowolenia tego jednego pasażera? Nie można!

Tak więc wiemy już, że pociągi spóźniają się przez pasażerów.

Oglądaj, słuchaj, ćwicz - zdobywaj nowe umiejętności online

Kolejną sprawą jest brud w pociągach. Zawsze zdumiewa mnie ilekroć widzę jak pasażerowie narzekają, że w wagonie leżą śmieci, jest pełno błota a w toalecie śmierdzi i brodzi się w ekskrementach. I co dziwne, nikt nie wie, skąd się to wszystko bierze! A ja wiem: to my. My pasażerowie brudzimy w pociągach. Wiem, że dla niektórych może to być odkrycie na miarę tego, że ptaki fruwają a celebrytów unosi ich głupota. Tyle, że mało kto poczuwa się do winy. „Przecież to nie moje śmieci!” „Przecież to nie ja nasrałem i nie spuściłem wody w toalecie w pociągu!” Przyjmujemy, że nie, ale czy ktoś zwraca uwagę tym, którzy śmiecą i zanieczyszczają pociągi? Niewielu, za to większość narzeka, że jest brudno. Z ręką na sercu: kiedy ostatni raz zwróciliśmy komuś uwagę, żeby nie kładł nóg w butach na siedzenie w przedziale i zrobił to dopiero konduktor? Czy zawsze zwracamy uwagę naszym dzieciom, żeby spuściły wodę w pociągowej toalecie? Znam takich, którzy nie uczą robić tego nawet w domu! Wychodzi na to, że nie tylko brudzimy, ale i pozwalamy na to a następnie, żeby tradycji stało się zadość, publicznie na to narzekamy.

A tak przy okazji. Z pewnością nie raz byliście w takiej sytuacji: pociąg, lato, upał, a tu facet zdejmuje sobie buty, skarpetki aż lśnią z brudu a smród wywołuje mroczki przed oczami. Zwracam się do tych, którzy zdejmują buty jadąc pociągami: co z Wami jest nie tak? Ludzie!

Kolejne problematyczne zachowania to wyjmowanie z toreb żywności, która wydziela z siebie bardzo specyficzne zapachy, które w zupełności potrafią zniszczyć w innych pasażerach radość z podróży. I nie pytajcie mnie czy gorszy jest zapach spoconych stóp czy czegoś co spędziło w woreczku foliowym kilka godzin i wydziela odór spalarni opon samochodowych pomieszany ze smrodem spalarni odpadów medycznych! I jeszcze coś: czy naprawdę na dwugodzinną przejażdżkę pociągiem oni muszą zabierać ze sobą tyle ton żarcia?!

J jeszcze jeden poboczny problem związany z podróżowaniem koleją. Rozumiem, gdy w pociągach starszego typu w wc zabraknie wody do mycia rąk. Nie rozumiem jednak, jak mając pod nosem wodę, można wyjść z ubikacji bez umycia rąk! Ale ja jestem jednak naiwny sądząc, że Ci którzy nie robią tego ani w domu ani w pracy, zrobią to w pociągu… Czy naprawdę jesteście takimi durniami, żeby roznosić swoje bakterie kałowe i choroby weneryczne po całym pociągu?! Nie wspominając już o waszych domach! Czy musimy być, ja, moi bliscy, inni pasażerowie pociągów, narażeni na zarażenie się ebola tylko dlatego, że wsiedliśmy do pociągu? I to przemierzającego nasz kraj, a nie tłukącego się po Afryce?

I tymi dramatycznymi słowami udowodniłem, że największym problemem PKP i innych tego typu firm, jest pasażer. I na nic coraz bardziej przyjaźni konduktorzy, na nic wiszące na ich szyjach i powodujące skrzywienia kręgosłupów kasy fiskalne, na nic wydawanie specjalnych gazetek do poczytania w czasie podróży, na nic mniejsze spóźnienia niż kolei amerykańskich, na nic przebudowy dworców i kupowanie nowoczesnego taboru.

Dopóki Polak Polakiem, zawsze będziemy narzekać na kolej i mówić „To nie nasz wina, że w pociągach jest brudno i są zdemolowane!”.

 

Leave a Reply

%d bloggers like this: