Telefony komórkowe w Polsce pojawiły się w 1992 roku. Oznacza to, że Polacy mają dostęp do komórek od 25 lat, a pomimo to część z nas do dzisiaj nie nauczyła się ich wyciszania bądź wyłączania.
Jak to jest możliwe, że za każdym razem w kościele, teatrze, filharmonii, muzeum, na spotkaniu, zebraniu znajdzie się młodszy lub starszy, który nie wyciszy lub nie wyłączy telefonu?!
Napisy, rysunki i symbole przy wejściach do instytucji i wewnątrz mówiące o konieczności wyłączenia telefonów. Syczenie, prośby i opierdalanie, gdy pierwszy z niewyciszonych telefonów się odezwie. A i tak zawsze ktoś ma włączony telefon, który będzie hałasował i przeszkadzał.
Dzwoni. Najpierw przeszukiwanie torebek i kieszeni. Potem patrzenie kto dzwoni. Potem próba odrzucenia połączenia. A telefon cały czas nawala! Udało się odrzucić, więc zaraz dźwięk informacji z powiadomieniem. Ludzie wzdychają, spoglądają, ale niektórzy delikwenci i tak po takiej akcji chowają telefony do toreb i kieszeni nie wyłączając ich! Niektórzy są na tyle bezczelni, pozbawieni wstydu lub bezmyślni, że odbierają rozmowę! I gadają, udając, że szepczą, choć wszyscy dookoła słyszą całą rozmowę. Są osobnicy, którzy odbierają połączenia i wychodzą, ale po drodze i tak zaczynają rozmawiać.

Co się musi zdarzyć, żeby ci ludzie zrozumieli, że po prostu przeszkadzają i rozpraszają innych? Czy jakikolwiek komunikat, prośba lub groźba są w stanie nauczyć ich dobrego zachowania? W związku z tym, że niektórzy robią to od ćwierć wieku, moja nadzieja jest raczej niewielka.
Kontemplację wytworów ludzkich rąk sprzed kilku wieków, monolog wybitnego aktora, śpiew utalentowanego wokalisty, modlitwę w czasie mszy przerywają ryki telefonów i hałasowanie ich właścicieli w różnym wieku i każdej płci.
Naprawdę nie potrafię pojąć jak można nie pamiętać o wyciszeniu czy wyłączeniu telefonu przed wejściem do jakiejś instytucji! Tym bardziej, przynajmniej tyle, że niektórym jest wstyd, gdy ich telefon wydaje z siebie dźwięki jakiegoś najnowszego hitu, śmiechu ich dziecka albo okrzyk bojowy żony. Tylko co z tego, że się zawstydzili, skoro następnym razem i tak tego telefonu nie wyłączają!
Nie działają ani nakazy, ani zakazy, więc trzeba będzie przy drzwiach każdego muzeum, kościoła, teatru, każdej filharmonii i sali widowiskowej postawić młotkowego. Będzie przeszukiwał kieszenie i torby, a gdy znajdzie włączony telefon, będzie go natychmiastowo rozpierdzielał młotem na oczach właściciela i jego dzieci. A niech się uczą szacunku do innych!
Być może zawodowi młotkowi są zbyt drodzy w utrzymaniu, dlatego można poszukać wolontariuszy. Młotek już mam przygotowany.