Mariusz Szczygieł tym razem postanowił zająć się różnymi rodzajami i aspektami tytułowego hasła „nie ma”. Wszystko, czego nie ma, co zniknęło, wszyscy, których już nie ma, odeszli, umarli. Życie każdego z nas pełne jest tego, czego nie ma.
Po raz kolejny jest to wiele opowieści w jednej książce, a wśród nich późno odkryta poetka Viola Fischerova, Jerzy Szczygieł w Pradze, co ma, a czego nie ma dziecko alkoholików, a wszystko to w Excelu, niesamowity i tajemniczy życiorys sióstr Woźnickich, wstrząsający reportaż o zakatowanym Tomku i Jego Matce, która to zrobiła.
Szczygieł pisze o pamięci, przemijaniu, gdy kogoś nie ma i tak jest lepiej, gdy nie ma relacji między ludźmi, o tym, gdy się coś udaje albo udaje, że czegoś nie ma, przedmiotach, których już nie ma, wspomnieniach, których już nie ma w pamięci, bo się zatarły lub wyrzuciliśmy je z pamięci.

Pomimo tak poważnego tematu, niektóre opowieści są zabawne, a i nie brakuje typowego szczygłowego poczucia humoru.
Dowiadujemy się nie tylko wiele o bohaterach książki, ale, jak zawsze, również o samym autorze, i powodach, dla których zajął się takim tematem.
„Reportaż to nie umiejętność przeżycia własnego doświadczenia egzystencjalnego za pomocą fikcji”. Mariusz Szczygieł
Mariusz Szczygieł ma swój styl i nigdy nie wydaje złych książek, ale dobrze, że nie wydaje ich kilka w roku. Wydaje mi się bowiem, że chyba czas na książkę, która zaskoczy czytelników.