Niedziela to czasami najgorszy dzień tygodnia. Masz czas na myślenie, podsumowujesz cały tydzień, czujesz się zmęczona na samą myśl o następnym, takim samym jak mijający, tygodniu.
Wszyscy są w domu, zaczynacie się obijać o siebie, najpierw wybuchają małe kłótnie a następnie wielkie awantury.
Zaczynasz się zastanawiać:
jaki to wszystko ma sens?
czy moja rodzina tworzy wspólnotę?
czy musimy być razem czy chcemy?

czy w ogóle coś nas jeszcze łączy?
dlaczego nie umiemy ze sobą rozmawiać?
czemu boję się swojej pracy?
Myśli kłębią się, lęk i strach przed prawdą wywołuje u Ciebie irytację. Nie wiesz jak nad tym zapanować, irytuje Cię dosłownie wszystko. Masz wrażenie, że Twoje życie składa się tylko i wyłącznie z problemów, kłopotów, niezrozumienia i kłód rzucanych Ci pod nogi przez wszystkich.
I co teraz? Jak długo to wytrzymasz?
A gdy zaczyna się poniedziałek, wiesz już, że jednak zrobisz to od początku, przez kolejny tydzień. Dla nich, dla Was.
No niestety ja też tak. Co tydzień, w każdą niedzielę. Ale zawsze znajduję w końcu siły na stawienie czoła kolejnemu tygodniowi…
PS. Bardzo fajna strona!
Trzymaj się, Anka!