Wiosna, ach to ty! A idźże w cholerę! Nienawidzę wiosny w przeciwieństwie do tabunów pisarzy, poetów, pieśniarzy i egzaltowanych obojga płci. Podobno również zwykli ludzie lubią tę porę roku, ale ja w to nie wierzę. To niemożliwe, żeby lubić taki podły czas, opiewać go tekstem i pieśnią, cieszyć się z jego nadejścia.
Nienawidzę mendy i mam ku temu powody.
1. Wiosna przychodzi zazwyczaj znienacka, a ja nie lubię niespodzianek.
2. Wiosną zawsze czuję się jakich taki osłabiony, rozbity. I nic mi nie pomaga, żadne alkohole, narkotyki ani takie czy owakie posiłki. Mój organizm nie toleruje wiosny i nie ma na to rady!

3. Wraz z cholerną wiosną nadchodzi czas pyłków i wszelkiego tego tałałajstwa, które sprawia, że oczy łzawią a nos mógłby robić za odwiert z ropą.
4. Wiosną wiele ptaków wraca z południa i zaczynają, przepraszam za wyrażenie, ale inne tu nie pasuje, srać na moje okna w dachu!
5. Wiosną nie wiadomo jak się ubrać, pogoda zmienia się często i bez żadnego składu i ładu.
6. Wiosną wychodzi na wierzch cały syf i brud, który, jeśli dopisuje szczęście, zimą pokryty jest śniegiem.
7. Jak sobie coś przypomnę, to dopiszę, bo piszę to wiosną i przez nią nie mogę się skupić.
PS. Nienawidzę również innych pór roku, ale o tym kiedy indziej.