Niezdecydowani wbrew pozorom dobrze wiedzą, czego chcą. Nie, nie od siebie, ale od innych. Chcą, żeby wszyscy wokół wiedzieli, czego niezdecydowani chcą i decydowali za nich. Też spotykacie takich ludzi?
Męczące jest przebywanie z nimi. Właściwie, o co nie zapytać, jakiej decyzji nie zostawić im do podjęcia, to nic nie są w stanie powiedzieć, o niczym zdecydować. Chętnie za to przerzuciliby decydowanie na innych. Ba! marzą o tym i starają się to zrealizować. Czasami wprost, czasami sprytem, innym razem manipulując, ale również nieświadomie i bezrefleksyjnie. Albo agresywnie, odwracając kota ogonem, czyli oskarżając innych, że są nieskorzy do podejmowania decyzji, za to ona/on nie ma z tym problemu, wbrew temu, co wszyscy mówią.
Niby nic, niby nieduży to defekt, tak na pierwszy rzut oka. Niestety, żyjąc z taką osobą, masz wrażenie, że nie jest dorosła, tylko jeszcze dzieckiem, które nie mając doświadczenia życiowego, nie posiadając wiedzy, nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji. Ani dotyczącej koloru skarpetek, ani co zjecie na obiad, ani tym bardziej modelu samochodu, który w końcu trzeba kupić.
Można się zmęczyć… A jeśli to jest żona lub mąż, to przeżyć z kimś takim, powiedzmy, 20 lat, to prawdziwa męka.

Rodzice nie pozwalają nauczyć się dzieciom decydowania z różnych powodów: chcą je kontrolować, nie wiedzą od kiedy o czym dziecko może samodzielnie decydować, nie podobają im się dziecięce decyzje. Rosną więc osoby, które po prostu nie są przyzwyczajone do samodzielnego decydowania o sobie, nie mówiąc już o innych ludziach i sytuacjach, czy to w domu czy w pracy.
Osoby niezdecydowane nie tylko utrudniają życie innym, ale również oczywiście sobie. I mogą być tego świadome, ale nie potrafią nic z tym zrobić. Innym to nie przeszkadza, po prostu tego nie zauważają, a jeśli ktoś chce im to uświadomić, to i tak nie uznają tego za wadę.
Pewnie spodziewacie się, że podam tu jakąś receptę, że napiszę, jak pomóc takiej osobie. Z jednej strony można zostawić ją i niech sobie sama radzi, niech w końcu zdecyduje, nawet, jeśli drugiej stronie sama decyzja miałaby się nie spodobać. Z drugiej strony szkoda życia i można po prostu po raz kolejny zdecydować za nią, żeby nie marnować czasu, ani się znowu nie denerwować.
Co wybrać?
I to jest dobre pytanie… Nie mogę się zdecydować na żadną z odpowiedzi… Każda ma swoje zalety i wady… No nie wiem, nie wiem…
Żartowałem. Co wybrać? A dobrze wybrać i nie wiązać się z osobą niezdecydowaną! Proste, prawda?