Sami wiecie, że większości reklam książek i tekstom z okładek wierzyć nie wolno. Wcześniej nie czytałem nic Eugenidesa, ale zachęcony właśnie tego typu tekstami, przeczytałem ten zbiór opowiadań zebranych z kilkudziesięciu lat. I po nim mam ochotę na więcej Jeffreya.
To tylko dziesięć opowiadań między innymi o demencji, starości, samotności, przyjaźni, hippisowskim poszukiwaniu siebie i prawdy, niespełnionych miłościach, absurdalnych, choć życiowych sytuacjach, klawikordziście i jego niespełnionych marzeniach, kryzysach, rozpadach małżeństw, porażkach zawodowych i prywatnych, złych wyborach, wykorzystywaniu innych. Przypadkowym gestom i spotkaniom nadają zbyt duże znaczenie i powierzają im nadzieję. Czeka ich rozczarowanie.

Szczęśliwi ludzi tu chyba nie istnieją, ale szukają szczęścia i miłości w tym nieuchronnym zmierzaniu ku śmierci.
Bohaterowie uprawiają różne zawody i reprezentują różne grupy społeczne, autor zmienia tło czasowe i przestrzenne. Eugenides w jednym, dwóch zdaniach potrafi zawrzeć psychologiczną prawdę, socjologiczną trafną obserwację o społeczeństwie. I pomimo smutnych losów bohaterów i tragicznych zakończeń opowiadań, pojawiają się dyskretny, delikatny humor i ironia. Czasami jest prawie poetycko, czasami dosadnie. Nareszcie są to teksty, których dalszego ciągu jestem ciekawy, napisane bez przynudzania, nadęcia i patosu.