Wojciech Nowicki to pisarz, kurator wystaw fotograficznych i recenzent kulinarny.
Czytałem jego wcześniejszą książkę o fotografii, czyli „Dno oka. Eseje o fotografii” z 2010 roku (polecam!), dlatego też sięgnąłem również po „Odbicie”.
Tu również mamy do czynienia z esejami o fotografii. Wojciech Nowicki sięga po zdjęcia ze zbiorów swoich i muzealnych i na ich podstawie snuje swoje wciągające powiastki. Sięga po fotografie kuriozów, dziwactw, zdjęcia pośmiertne, poświęcone różnorodnym tematom fotografie znanych, ale również anonimowych fotografów. Wilhelm von Bladowski, Michał Grein i Aneta Grzeszykowska to trójką twórców, którym poświęcił w tym tomie obszerniejsze teksty.

Można pomyśleć: przecież wystarczy spojrzeć na zdjęcie i widzi się wszystko, po co o tym jeszcze czytać? Nie jest to jednak prawda. Fotografie są dla autora pretekstem do snucia erudycyjnych opowieści nie tylko o zdjęciach. Oczywiście przede wszystkim są to teksty o nich samych i fotografii jako takiej: jej istocie, funkcjach, celach, historii. O tym, czy opowiada prawdę, o manipulacji nią. Nowicki przywołuje w tych sprawach znane nazwiska: Czartoryska, Lewczyński, Barthes, Sontag. Zajmuje się nie tylko teoretycznymi i praktycznymi zagadnieniami, ale również interpretuje, dopowiada, stawia pytania, które rodzą się w trakcie oglądania fotografii.
Za każdym razem okazuje się jednak, że kolejny esej o fotografii to nie tylko lekcja interpretacji fotografii, ale tak naprawdę pisane pięknym językiem teksty o ludziach i życiu, o tym co małe ważne, i o rzeczach najważniejszych.
Dowodem na szczerość mojego zachwytu nad książkami Wojciech Nowickiego niech będzie deklaracja, że przeczytam je ponownie. A to czynię rzadko.