Być może ten punkt to dla części z czytelników kolejna niespodzianka. Jak to? co ma przyszłość na jakość mojego życia w tym momencie? Oczywiście, niestety ma:)
Czy zastanawiasz się nad swoją przyszłością?
Czy rozmyślasz nad przyszłością swojej rodziny?
Czy masz tendencje do martwienia się tym co może się wydarzyć?
Czy istnieją jakiekolwiek podstawy do martwienia się o przyszłość?
Czy uważasz, że jesteś przygotowany na to co Cię może spotkać?

Niektórzy powinni być szczęśliwi. Osiągnęli sukces, posiadają kochającą się rodzinę, wszystkim dopisuje zdrowie. A pomimo to ciągle martwią się tym, co może się wydarzyć.
Z cały szacunkiem dla ludzi twierdzących, że umieją przewidywać przyszłość, jest to umiejętność raczej rzadka i w dużym stopniu zawodna:)
Także Ty, jeśli nie masz wyraźnych powodów czy podstaw do martwienia się o przyszłość swoją i świata, możesz spokojnie sobie żyć i nie dręczyć się katastroficznymi myślami.
Mam prośbę: odróżniaj planowanie przyszłości od martwienia się o nią. Planuje się coś, na co ma się jakikolwiek wpływ. Nie można niszczyć sobie życia niepokojeniem się o to, na co takiego wpływu nie mamy. Nie psuj sobie życia niepotrzebnym myśleniem. Jak to mówią (czy jeszcze się tak mówi?) – Wrzuć na luz!
Więcej w mojej książce: Jakość życia. Jak ją podnieść i cieszyć się życiem!
Ja też to zauważyłam, że jak się planuje, to mniej we mnie różnych lęków, niepokojów co do przyszłości. I nawet jak z tych planów nic albo niewiele wyniknie, to jednak w momencie planowania czuję się pewniej.
Zgadza się: przygotowanie się do tego co ma nastąpić zawsze pozytywnie na nas wpływa. Poczucie, że w jakimś tam zakresie panujemy nad sytuacją, daje nam pewność siebie i zmniejsza niepewność, lęk.