Pierzemy

Pamiętacie reklamę Pollena 2000, w której dwóch bandzwołów mówi: Ojciec… prać? a ponętna pani coś tam grzebie w pralce?

Nie pamiętacie, bo jesteście za młodzi. No tak… ale znajdźcie sobie na jutiubie. Tym bardziej nie pamiętacie jak się prało w pralce typu „Frania”! Koszmar…

Slogan użyty w reklamie był nawiązaniem do „Potopu” Henryka Sienkiewicza, tyle, że tam słowa brzmiały:

„- Ociec, prać?

– Prać! – odrzekł stary Kiemlicz dobywając szablę.”

I chodziło oczywiście o bitkę, a nie pranie.

A wszystko to przypomniało mi się, ponieważ Dziecko przyszło ze szkoły i pokazało, że uczą się tych dziwnych znaczków, które informuję jak prać, w czym, w jakiej temperaturze a czasami, że nie prać w ogóle. Chyba to są wtedy materiały samoczyszczące się…

Oglądaj, słuchaj, ćwicz - zdobywaj nowe umiejętności online

Chcę jednak napisać o moim wynalazku i w razie czego oczywiście zgłaszam swoje roszczenia co do zysków z jego wdrożenia w życie i sprzedaży. Wymyśliłem bowiem pralkę, która nie miałaby tych wszystkich tajemniczych opisów poszczególnych programów. Kto się w tym łapie? Taki materiał, sraki, tak zabrudzony, kolorowe, czarno – białe. Przecież to jest bez sensu! Kto ma czas, żeby to wszystko segregować, zastanawiać się, czytać naszywki?!

Powinno to wyglądać tak, że byłyby programy typu: szminka na męskiej koszuli, brudne skarpety, czerwone wino na białej bluzce, męski pot na biustonoszu, poplamiony krawat, sperma na stringach, wszelkie możliwe plamy na śliniaku, brud z komunikacji miejskiej na płaszczu i tym podobne i tak dalej.

Podchodzisz z brudnym ciuchem do pralki, wrzucasz go do środka, nastawiasz program „obślinione pończochy”, włączasz i gotowe!

Sądzę, że nie tylko mężczyźni byliby zadowolenia, ale również kobiety. Czyż życie nie byłoby dużo prostsze?

 

Leave a Reply

%d bloggers like this: