Spóźniłem się na punk, ponieważ urodziłem się za późno, żeby uczestniczyć w tym ruchu i osobiście obserwować jego powstanie i upadek. Z kolei polski postpunk był w zasięgu, a z zagranicznym bywało różnie. Ale to temat na inną historię.
Simon Reynolds postanowił napisać historię postpunku w latach 1978 – 1984, czyli od jego początków, po koniec i rozpoczęcie się w muzyce kolejnej epoki. Skupia się na dwóch najważniejszych dla tej muzyki krajach: Wielkiej Brytanii i USA.
A czym był postpunk?
Właściwie postpunk był rockiem progresywnym, tyle, że odświeżonym i odchudzonym, o skromniejszej wrażliwości (bez ostentacyjnej wirtuozerii), no i oczywiście z lepszą fryzurą.
To oczywiście żartobliwa i niepełna definicja, bo była to muzyka i ruch, które obejmowały wiele różnych gatunków i rodzajów artystycznej wypowiedzi: rock, pop, eksperymenty, dźwiękowe odjazdy, industrial, psychodelię, ska, new pop, synth pop, new romantic, gotyk i wiele innych. Czy można więc mówić (i pisać), że postpunk miał jakieś dominujące, charakterystyczne cechy? Część zespołów istniała już przecież przed postpunkiem. Ale wszystkich łączyły pewne hasła, idee i założenia: alternatywny nonkonformizm, minimum środków maximum treści, intelektualizm nawiązujący do różnych form sztuki, radykalizm słowa i muzyki, buńczuczne teksty – innowacyjne na poziomie języka i narracji. Muzycy nie tylko byli muzykami, ale uprawiali również inne dziedziny sztuki. Postpunk i new pop były nieczyste, zmieszały białe z czarnym, celebrowały eklektyzm, hybrydalność, poliglotyzm. Były zaangażowanie w zmianę. Ludzie mieli przekonanie, że muzyka może zmienić świat, że muzyka ma znaczenie! Dla współczesnych odbiorców traktujących muzykę jak towar, takie podejście może pewnie szokować!

Autor opisuje sceny różnych miast Wielkiej Brytanii i USA, pisze o zespołach dobrze znanych (część z nich funkcjonuje do dziś), przypomina też wiele zapomnianych już dziś zespołów. Możemy przeczytać o ówczesnym rynku muzycznym, o funkcjonowaniu postpunku w różnych sferach, także jako biznesu. Książka opisuje atmosferę tamtych lat, płyty, teksty, powiązania zespołów, wzajemne wpływy, inspiracje twórców. Oczywiście również tło społeczne i polityczne tych trudnych czasów, ponieważ postpunk reagował na to co się dzieje na świecie i proponował rozwiązania problemów.
Dzięki wywiadom, cytatom, śmiałym metaforom i humorowi nie mamy do czynienia z encyklopedią napisaną suchym stylem, ale ze świetną historią fascynującego gatunku i ruchu muzycznego i artystycznego. Książka nie tylko dla interesujących się muzyką.
PS. A o jakich zespołach i wykonawcach pisze autor? Między innymi są to U2, Depeche Mode, Talking Heads, John Lydon i PiL, The Pop Group, The Slits, Pere Ubu, Devo, Gang of Four, The Mekons, Cabaret Voltaire, The Human League, Young Marble Giants, The Fall, Joy Division, Throbbing Gristle, Wire, Mission of Burma, Scritti Politti, The Perfects, The Residents, Tuxedomoon, Madness, Adam Ant, ABC, Malcolm McLaren, Gary Numan i wiele, wiele innych!