„Powieści” Marcina Świetlickiego to jego trzy powieści (cóż za zaskoczenie!) zebrane w jednym tomie, do których dodano jeszcze długie opowiadanie.
„Dwanaście” to opowieść o mistrzu, który spuchł, utył, posiwiał, ale ludzie wciąż go rozpoznają jako dziecięcą gwiazdę serialu o małym detektywie. Wraz ze dobrymi znajomymi przesiaduje w knajpie, gdzie urządził sobie biuro. Kobieta odeszła, suka uciekła, albo odwrotnie. A w Krakowie deszcz… Mistrz zostaje wplątany w aferę, w której giną dwaj członkowie byłej kapeli Biały Kieł i zarazem jego kumple.
„Trzynaście” to dalszy ciąg historii mistrza i tych ludzi z poprzedniej powieści, którzy przeżyli. W życiu mistrza pojawiają się dwie kobiety: Maria od suki i idiotka z Żagania, która już w połowie książki będzie martwa. Mistrz znowu rozwiązuje zagadką kryminalną, albo i ona sama się rozwiązuje…
„Jedenaście” to tajemnicza śmierć Doktora, przyjaciela mistrza. I Moralesa, którego ktoś zatłukł. Czy są powiązane? Kto zabił? Mistrz w akcji: siedzi w knajpie, pije, rozmyśla.
„Plus nieskończoność” to opowiadanie zamykające całość. Fragment dziennika mistrza.
Marcin Świetlicki w przedmowie twierdzi, że są to kryminały, bo skąd ludzie niby wiedzą, że nie są kryminałami. To są kryminały, ale oczywiście dość specyficzne. Ważniejsze od fabuły, akcji, zagadki są dla czytelnika zabawa słowem, piękne zdania, zdania wykręcone, a nawet czasami poezja. Oczywiście również klimat Krakowa i jego atrybuty: turyści, jamniki, ludzie, alkohol. Świetlicki jest mocno ironiczny, dostaje się wielu, nawet po nazwisku. Jest również autoironiczny; niejaki Świetlicki przemazuje się nawet w tle powieści. Czyta się te książki nie dla szalonych pościgów, bo ich tam nie, nie dla pogłębionej analizy psychologicznej sprawcy, nie dla dreszczyka emocji.

A jak wypada test pierwszych zdań?
„Dwanaście”:
„Prawdziwy bohater powinien być samotny.”
Tak prawda na początek między oczy! I bohater powieści jest faktycznie samotny.
„Trzynaście”:
„Hohoho!- mówi mistrz.”
Że niby to zdanie nic nie mówi? Wręcz przeciwnie, ono jest bardzo znaczące…
„Jedenaście”
„Wiało. Wiało niezmiernie.”
Tak, powiało grozą. Atmosfera zapewniona. I jakieś takie pilchowskie to zdanie…
Przeczytajcie „Powieści” Marcina Świetlickiego. Nie są to klasyczne kryminały, nie będziecie się może trząść ze strachu i obrzydzenia z powodu morderstw tam opisanych, ale za to dreszcze i rozkosz czytelnika zapewnione.