Czy ktoś wie po co istnieje weekend?
Przy sobocie po robocie – była piosenka o tym tytule, a także program telewizyjny, potem to powiedzenie wyśpiewał w piosence Mieczysław Fog, ale to było tak dawno, że nawet ja tego wszystkiego nie pamiętam.
I, o dziwo, również czegoś nie wiem. Nie wiem, mianowicie, po jaką cholerę istnieje weekend? Czy ktoś się kiedyś nad tym zastanawiał?
Pierwsze skojarzenie to oczywiście odpoczynek. W sensie po pracy całotygodniowej odpoczynek. Na co komu jednak odpoczywać jak lubi pracować albo nie ma pracy? Właśnie.
Drugie skojarzenie: weekend jest po to, żeby się zabawić. Po co komu jednak zabawa w weekend, jak bawi się cały tydzień albo nie lubi się bawić? Właśnie.

Trzecie skojarzenie: odwiedziny u rodziny. Po co jednak ktoś ma jeździć do rodziny, skoro co rusz rodzina pojawia się u niego albo, nie daj Boże!, mieszkają razem? Właśnie.
Czwarte skojarzenie: uprawianie hobby. Można oczywiście uprawiać jakieś hobby, ale czy to ma jakiś sens? Siedzenie nad znaczkami doprowadzi niechybnie do skrzywienia kręgosłupa i ślepoty. Uprawianie sportów, jak powszechnie wiadomo, jest niezdrowe samo w sobie. Po co więc weekend łączyć z hobby? Właśnie.
Piąte skojarzenie: coś miałem na myśli, ale mi uciekło…
Szóste skojarzenie: można pobyć z dziećmi. Widział kto jednak, oprócz noworodków i niemowląt, dziecko, które chce pobyć ze swoimi starymi? Właśnie.
Po siódme: nie, starczy, po co po siódme?!
Właśnie. Nie wiadomo po co istnieje weekend. W związku z powyższym postuluję zniesienie sobót i niedziel. A co!