„Małżeństwo jak śmierć, zastaje ludzi nieprzygotowanych.”
Nicolo Tommaseo
Drastyczne porównanie? Ale za to jakie prawdziwe! W tym jednym zdaniu Nicolo Tommaseo zawarł wielki dramat wielu małżeństw: brak przygotowania do zawarcia związku małżeńskiego i do pełnienia funkcji żony czy męża.
Bardzo często o tym wspominam i pytam: jak to się dzieje, że ludzie przygotowują się do małżeństwa i ślubu całymi miesiącami, ale tak naprawdę nie zajmują się tym co najważniejsze? Ćwiczą, żeby schudnąć, opalają się, dobierają strój w najmniejszych szczegółach, wybierają salę, zespół, zaproszenia, menu, miejsca sesji fotograficznej, zajmują się tysiącem szczegółów, ale… nie przygotowują się do małżeństwa! Ważniejszy jest ślub, uroczystość, impreza, niż to co będzie po niej!

Zatrważające…
A potem dziwią się, że nie układa się tak jak myśleli. A raczej jak za nich pomyślały media, kolorowe magazyny, TV, znajomi. Jak można myśleć, że w tej najważniejszej życiowej sprawie „jakoś to będzie”? Jak można nie myśleć o tym, czy ja, my, jesteśmy przygotowani do tak ważnego procesu, który będzie się odbywał przez wiele, wiele lat. Kilka artykułów i programów telewizyjnych nie wystarczy, żeby przygotować się do małżeństwa! Kilka niezbyt mądrych porad koleżanek czy kolegów również nie!