Zaczynam powoli oswajać się z myślą, że istnieją na tym świecie osoby, które lubią muzykę, słuchają radia (jakiegoś…), ale nie wiedzą kim jest Marek Niedźwiecki.
A jego głos to jedno ze wspomnień z mojego dzieciństwa. I młodości. I dorosłości. I starości – a nie, jeszcze nie.
Niedźwiedź w swojej kolejnej książce wspomina swoje dzieciństwo w Szadku. Kto znałby Szadek, gdyby nie Marek Niedźwiecki? To było pytanie retoryczne.
Wspomina szkoły, studia, pracę w radiu Żak, Radiu Łódź i oczywiście w naszej Trójce. Piszą „nasz”, bo jest stałym gościem w moim domu. Wspominałem już o tym? Wiem, ale nie mogę się powstrzymać!
Niedźwiecki pisze również o Liście Przebojów Trójki, jego wyprawach do Australii, trudnych życiowych wyborach, samotności. O muzyce, przyjaciołach, słuchaczach również. O tych miłych i normalnych też…
Ta książka to taka spowiedź na 60-te urodziny. Jak ten czas leci!
Jest szczerze, Marek Niedźwiecki nie unika trudnych tematów. Nie powiem o co chodzi, warto bowiem najpierw zapoznać się z tym co on ma do powiedzenia a dopiero potem poznać zdanie innych. Taka kolejność jest logiczna, prawda?
Czyta się szybko, Niedźwiedź jest zwięzły (w końcu to radiowiec!) i ma dar opowiadania. Znajdziesz w książce również sporo zdjęć. Niektóre naprawdę są…, jakby to powiedzieć, zaskakujące.
