Wovenhand – że co? że rock umarł? No to posłuchajcie choćby ich!
Wild Beats – ci Anglicy to nie są znowu takie dzikie bestie. A szkoda.
Thank You Scientist – amerykański zespół grający rock progresywnego, z poszerzonym, w stosunku do zwykłego bandu, instrumentarium.
The Avalanches – niech Was nie zmyli nazwa, to nie grupa z lat 50-tych czy 60-tych, ale współczesna australijska grająca elektronikę. Chociaż…
Vangelis – lat kilkadziesiąt w interesie.
The Pineapple Thief – Anglicy ładnie grają, ale mogliby częściej z większą energią.
Wilco – to przede wszystkim Amerykanin Jeff Tweedy. Ładnie, proszę, państwa, grają.

Atmosphere – taki polski zespół, który nagrał udaną płytę, i jeszcze jedną, i na tym koniec, a śpiewał w nim Marcin Rozynek.
Chris i Rich Robinsonowie – bracia, dawniej razem w zespole The Black Crowes, który był świetny. Teraz obydwaj solo, ale też jest bardzo dobrze. Southern rock, blues, soul!
Organek – kolejny przykład, że współcześnie też można komponować fajne rock`n`rollowe numery.
Nick Cave And Warren Ellis – nie tylko grają razem w różnych zespołach, ale jako duet pisują muzykę do filmów.
Power of Trinity – polski zespół mieszający rock, reggae, dub, eletronikę i mądre teksty.
Paristetris – Jazz-Rock, Punk, Avantgarde, Experimental, Parody. Tyle mądrale o zespole Marcina Maseckiego. Trzeba posłuchać.