„Rzeczy utracone. Notatki człowieka posttowarzyskiego” to teksty wcześniej zamieszczane na blogu Łukasza Orbitowskiego. Wybrał część z nich i opublikował w formie drukowanej. Dla analogowych czytelników. Okładka jest i może tyle na jej temat. Może każdy autor musi mieć choć jedną książkę z własnym zdjęciem na okładce? Może.
Dlaczego rzeczy utracone? Większości z nich nie ma już w życiu autora; albo zgubił je, albo rozdał (jak książki), albo zostały gdzieś w świecie. A ludzie odeszli lub zostali pozostawieni.
Orbitowski nie ma prawa jazdy, ale lubi i umie się przemieszczać i podróżować. Czasami też musi, jako pisarz, na te wszystkie promocje i spotkania z czytelnikami.
Blog to głównie teksty osobiste, więc i w tej książce felietony mają taki charakter. Nie boi się pisać o swoim życiu prywatnym i zdradzać nawet dość intymnych spraw.
Sporo tu tekstów refleksyjnych, w których dominują poważne tematy, namysł nad człowiekiem i światem. Sporo pisze o wolności, która zdaje się jest na szczycie hierarchii wartości Orbitowskiego. Autora interesuje zmiana człowieka, jego i innych, sens życia. Mamy też ćwiczenia z wyobraźni, przypowieści, bajki.

Na szczęście są tu również teksty ironiczne i prześmiewcze, a także, oczywiście, autoironiczne. Możemy się bezkarnie pośmiać z Orbitowskiego, skoro i on śmieje się z siebie. Wspomina na przykład swoje przygody podczas podróży, częstych przeprowadzek, czasami przygody dość szczególne…
Są koty, jest metal, horrory, popkultura w ogóle.
Jako jeden z niewielu pisarzy, Łukasz Orbitowski nie narzeka na swoją sytuację materialną, nie ukrywa stanu posiadania, nie kryguje się, a wręcz przeciwnie, podkreśla, że napisane książki dały mu takie pieniądze, dzięki którym czuje się wolnym człowiekiem.
Autor cytuje zabawne rady kierowane do niego przez ludzi. Nie radzę więc, gdy go spotkacie gdzieś w świecie, udzielać mu dobrych rad. Chyba, że ktoś chce się znaleźć w jego książce…
Ciekawi życia pisarza znajdą tu mnóstwo o tym, jak to jest być pisarzem, łącznie z rozkładem dnia, felietonami o twórczości, pisaniu, warsztacie pisarza. Dowiadujemy się jak i dlaczego zaczął pisać.
Autor i ja mamy coś wspólnego, nie jest ważne co, ale różnimy się podejściem: on uważa, że to nic takiego, a ja, że to jednak pewna ułomność. Co więcej, nie zgadzam się z wieloma poglądami Łukasza Orbitowskiego na życie i ludzi, co nie przeszkodziło mi z zaciekawieniem przeczytać „Rzeczy utracone”, do czego i Was zachęcam.