Uzależnienie od mediów społecznościowych może przybierać różne formy. Osoby niemogące przestać z nich korzystać zyskały przyjaciela, który pod pozorem pomocy im w oderwaniu się od social media, oferuje usługę, która jeszcze bardziej przywiązuje ich do społecznościówek.
Pewna sieć hoteli zaoferowała usługę polegającą na obsługiwaniu portali społecznościowych w czasie, gdy będzie przebywał w ich przybytku i korzystał z oferowanych atrakcji. Wszystko po to, żeby mógł porządnie odpocząć i nie zajmować się w tym czasie obsługą smartfona i wstawianiem postów. Problem nie tylko w tym, że może i przez czas pobytu w hotelu ktoś nie tknie telefonu, w co nie bardzo wierzę. Problem w tym, że tego typu pomoc, opieka nad social mediami, przywiązuje do nich jeszcze bardziej. Przecież odpoczywając, powinienem chcieć zrobić sobie przerwę również od mediów społecznościowych, a tu social media sitter wciąż jest koło mnie i skupia moją uwagę nie na relaksie, tylko znowu na telefonie.

Z pewnością takich pomysłów ułatwiających życie będzie jeszcze sporo. Tę ideę na pewno podchwycą firmy z innych branż. Łatwo sobie wyobrazić, że idąc do fryzjera, jego pomocnik będzie nagrywał robienie nowej fryzury i odpowiadał na komentarze naszych znajomych. W markecie będzie można oddać telefon obsłudze i poprosić, żeby nas filmowała w czasie wybierania zdrowej marchewki i komentowania oferty owoców morza. W szpitalach będą social media sitterzy, którzy w czasie operacji będą prowadzić bezpośrednią jej transmisję i wyjaśniać co w danym momencie robi chirurg. Będzie się prowadzić także transmisje z pogrzebów, żeby móc się potem pochwalić, że płakało się rzewniej od szwagierki.
Przesadzam? Oczywiście, że nie. Skoro ludzie potrafią narażać swoje zdrowie i życie tylko po to, aby zrobić sobie fajną fotkę, strzelić selfie, nakręcić zajebisty filmik, którymi można się potem pochwalić i zebrać pierdyliard lajków, to naprawdę nie ma już żadnych granic w tych obłędnych zachowaniach.