Ziemowi Szczerek na szczęście po „Przyjdzie Mordor i nas zje” napisał swoisty ciąg dalszy w postaci „Tatuażu z tryzubem”.
Po Majdanie, po wojnie w Donbasie i aneksji Krymu wiemy już dużo więcej o współczesnej Ukrainie. Już wiadomo kto jest kim: Ukraińcem czy Rosjaninem. Choć niektórzy do dziś nie mogą/nie chcą się zdecydować.
Czasy beztroski minęły, a może nigdy ich nie było. Dlatego też „Tatuaż z tryzubem” to książka poważniejsza w tonie. Więcej tu historii, cytatów, wspomnień, co nie znaczy, że książka jest nudna. To również opowieść oparta na podróżach Szczerka po całej Ukrainie, ludziach walczących i siedzących w kawiarniach. Ukrainie próbującej ocalić swoje młode państwo i stworzyć zdrowy organizm, który przeżyje wiele lat.

Marszrutki, jedzenie i anegdoty również tu znajdziemy. Szczerek nie stracił poczucia humoru, więc są momenty, w których można się pośmiać. Byle na tym nie poprzestać, bo dobrze byłoby, gdybyśmy o Ukrainie wiedzieli więcej. Może więcej zrozumiemy z tego, co tam się dzieje. Memy i hasła z internetu nie wystarczą, sięgnijcie więc po książki Ziemowita Szczerka.
„Ukraina nie była państwem, o które walczono. Ukraina była produktem geopolitycznych okoliczności i – po prostu – wydarzyła się. Tworzono ją i tworzy się nadal, pracując na żywym, niepodległym ciele. To nie ukraiński naród stworzył Ukrainę. To bardziej Ukraina tworzy ukraiński naród.”