Pewnie z tytułem kojarzą Ci się wszystkowiedzący politycy, którzy nie pytając nikogo o zdanie, robią co im się żywnie podoba. Jednak nie jest to tekst o nich, tylko… o większości z nas! Tym samym i o politykach, no bo jednak nie wzięli się znikąd i są tak sami jak większość Polaków przekonani, że wiedzą lepiej.
W części związków jest podobnie. Druga strona doskonale wie w jaki sposób ma żyć żona czy mąż, jakie ma potrzeby, pragnienia, o czym marzy, a czego nie chce i nie potrzebuje. I są to złudzenia, którymi karmią się i przez które dochodzi do kryzysów.
Nie piszę tu o tych ludziach, którzy rzeczywiście chcą, aby to inni za nich decydowali, bo tacy oczywiście też się zdarzą. Lubisz tak i nie przeszkadza Ci to? Nie czytaj więc dalej!
Mam za to na myśli te pary, w których mąż kupuje żonie każdą sukienkę, bo on wie lepiej, w czym jest jej do twarzy i w co opakowana powinna się pokazywać publicznie. Mam na myśli te małżeństwa, w których żona codziennie decyduje w co ma się ubrać jej mąż, bo przecież on się nie zna, a ona wie lepiej. Ale kwestia ubioru to tylko pierwszy z brzegu przykład i oczywiście nie najważniejszy.
Są ważniejsze kwestie, w których jedna ze stron podejmuje decyzje z pełnym przekonaniem, że wie lepiej, co jest lepsze dla żony czy męża, wie, czego ktoś pragnie, a czego nienawidzi. Być może niektórzy nazwą nawet tego typu zachowanie przemocą. No, ale skoro ktoś kogoś do czegoś zmusza, to chyba jednak nią jest. Wybór przyjaciół? Proszę bardzo, mąż wie lepiej. Wybór hobby? Proszę bardzo, żona wie lepiej. Problemy w pracy? Mąż oczywiście wie jak je rozwiązać!

Każdy ważny życiowo problem, to już nie problem, bo tak zwana druga połowa oczywiście zna rozwiązanie i bardzo chętnie, nie pytana, nie proszona, podpowie jak powinno się żyć!
W pewnym sensie te stłamszone biedaki, za których decydują mężowie i żony, sami sobie na to zasłużyli. Zostawmy tych, którzy naprawdę świadomie zdecydowali, żeby inni za nich żyli. Ale większość nie chce tego, a jednocześnie nie robi nic, co mogłoby zmienić sytuację.
Jak wybić się na niepodległość? Od początku związku zachowaj swoją niezależność w myśleniu i działaniu. Nie pozwalaj na rządzenie przez drugą stronę, jeśli tylko tego nie chcesz. Nie przyzwyczajaj żony czy męża, nawet z powodu własnego lenistwa, że decyduje za Ciebie w drobnych sprawach, bo skończy się na poważniejszych, a to będzie Ci przeszkadzać. Tłumacz, że udany związek nie polega na tym, że ktoś za kogoś myśli, decyduje i działa. Jeśli będziesz ulegać, bo w przypadku sprzeciwu czekają Cię wyrzuty lub kłótnia, to i tak nie unikniesz problemów, gdy pewnego pięknego dnia będziesz chciała zdecydować sama za siebie. Pamiętaj i tłumacz drugiej stronie, że wspólne podejmowanie decyzji oznacza, że obie strony mogą się wypowiedzieć, oba głosy znaczą tyle samo, a decyzje podejmuje się również na zasadzie konsensusu, a nie tylko wyboru jednej (oczywiście wiadomo której!) opinii na dany temat.
Na co pozwolisz, tyle będziesz mieć. Nie namawiam do walki, ale do rozmawiania, dyskutowania i docierania się. I życzę powodzenia!