Zachęcanie dzieci do współpracy – część II

Spróbuj mnie zrozumieć - Izabela Pufal - okładkaCzyli co zrobić, żeby dzieci nas słuchały.

W poprzedniej części omówione zostały błędy, które zdarza nam się popełniać, gdy próbujemy wyegzekwować od dziecka wykonanie tego, czego od niego oczekujemy. Teraz spróbujmy przyjrzeć się właściwym sposobom, które zachęcają do współpracy i nie powodują złych doznań.

Opisz, co widzisz lub przedstaw problem

Ten sposób polega na krótkim opisaniu tego, co widzimy lub przedstawienia tego w postaci problemu do rozwiązania. Należy powstrzymać się od wszelkich złośliwości i oskarżeń. Przecież doskonale wiemy, że poczucie bycia oskarżonym jest bardzo demotywujące i powoduje, że jeszcze trudniej jest nam zrobić to, co do nas należy. Dzieci przeżywają to tak samo! O wiele łatwiej jest im skupić się na problemie, gdy ktoś im go po prostu przedstawi. Wskazanie dziecku, gdzie leży problem, stwarza mu szansę do zastanowienia się nad tym, co powinno zrobić. Nie zapominajmy, że dziecko to tylko dziecko i pewne zachowania nie wynikają z jego złośliwości tylko po prostu z natury. Nie możemy przecież żądać, by dziecko było tak odpowiedzialne, jak dorosły (i to nie każdy), bo przecież ono dopiero się tego uczy! Od tego m.in. jest okres dzieciństwa! Nasze metody mogą mu te naukę ułatwić albo utrudnić; zależy, jak podejdziemy do sprawy.

Przykłady

Zamiast „Jesteś taka zapominalska! Znowu zapomniałaś zgasić światło w kuchni. Czy to takie trudne?”  opisz, co widzisz „Zostawiłaś światło w kuchni.”

Zamiast „Dlaczego znowu nie nakarmiłaś kota? Jesteś taka nieodpowiedzialna! Gdyby nie ja, ten biedak padłby z głodu” opisz, co widzisz „Aniu! Miska kota jest pusta.”

Udziel informacji

Udzielanie informacji to nic innego, jak podawanie  właściwego sposobu zachowania lub przedstawianie ewentualnych konsekwencji. Informacja jest czymś neutralnym i dzięki temu nie wywołuje u dziecka jakichś trudnych emocji. Gdy udzielamy informacji, dzieci najczęściej same dochodzą do tego, co powinny zrobić.  Dzięki temu unikamy szukania winnego, złości itp.

Przykłady

Zamiast „Kto robił kanapki i zostawił wędlinę na stole” (najczęściej nie ma winnych lub dzieci zrzucają winę na siebie nawzajem) udziel informacji „Wędlina się psuje, gdy jest poza lodówką.”

Zamiast „Jestem taka zmęczona i mam jeszcze tyle do zrobienia, a ty zamiast mi pomóc siedzisz i gapisz się w telewizor. Nie można na ciebie liczyć!” udziel informacji „Romek, bardzo byś mi pomógł, gdybyś odkurzył w pokoju i korytarzu.”

Powiedz to jednym słowem

Czasem mniej znaczy więcej! Lepszym sposobem od długich kazań i pouczeń często jest przypomnienie czegoś po prostu jednym słowem. Unikamy dzięki temu pewnej nerwowości i nakręcania samych siebie. Specjalizujemy się w tym zwłaszcza my, kobiety… Często zapominamy o tym, że wraz ze wzrostem ilości wypowiadanych przez nas słów spada szansa na ich wysłuchanie i poważne potraktowanie. I chyba gdzieś tu tkwi tajemnica sukcesu niektórych ojców. Znamy to doskonale: „Ja się nagadam, naprodukuję, naproszę, natłumaczę itd., a on powie jedno słowo i słuchają!” Jeżeli przyzwyczaimy dzieci do tego, że ciągle narzekamy i nic z tego nie wynika, to w którymś momencie po prostu przestaną słuchać tych naszych meczących tyrad.

Przykłady

Zamiast „Chłopcy, tyle razy was proszę, żebyście ułożyli klocki do koszyka. Przecież wiecie, że przed kolacją ma być w pokoju porządek. Ile razy mam jeszcze powtarzać. Dlaczego żaden się nie ruszy, przecież to są dwie minuty!”  powiedz to jednym słowem „Chłopaki, klocki!”

Oglądaj, słuchaj, ćwicz - zdobywaj nowe umiejętności online

Zamiast „Znowu nie umyłaś rąk przed jedzeniem. Nie powinnaś siadać do stołu z brudnymi rękoma. Codziennie muszę ci to powtarzać. Co z Tobą jest nie tak?!”powiedz to jednym słowem „Izka, ręce!”

————————————————————————————

Więcej o tym jak zachęcać dzieci do współpracy przeczytasz w książce autorki tego artykułu pt.

“Spróbuj mnie zrozumieć”>>>

———————————————————————————–

Porozmawiaj o swoich uczuciach

Jeżeli naprawdę chcemy pomóc dziecku, mówmy tylko o swoich odczuciach i doznaniach. Możemy zacząć od słów ja czuję…jest mi… , nie lubię kiedy… ,przeszkadza mi gdy… , jestem… . W ogóle nie wypowiadajmy się na temat cech, osobowości czy charakteru dziecka! Nie będziemy wzbudzać w nim niepotrzebnych przykrych emocji. Dodatkowo, mówiąc o tym, co sami czujemy, będziemy postrzegani jako wiarygodni. To nie przynosi żadnej ujmy, wręcz przeciwnie, wzbudza większy szacunek i autorytet. Dziecko będzie wiedziało, że naprawdę coś się z nami dzieje. Będzie to również dla niego lekcja, jak samo może mówić o swoich emocjach, zamiast w niewłaściwy sposób wyładowywać złość i frustrację. Czasem oczekujemy od dziecka, żeby zachowało się właściwie, ale sami nie dajemy mu dobrego przykładu! Gdy mówimy o naszej złości czy zdenerwowaniu, nie atakując w żaden sposób dziecka, ciągle dajemy możliwość na współpracę i rozwiązanie problemu.

Przykłady

Zamiast „Jesteś taka niegrzeczna! Ciągle mi przerywasz i wymyślasz jakieś bzdurne pytania. Mam już tego dosyć!” porozmawiaj o swoich uczuciach „Jestem bardzo zdenerwowana, kiedy nie mogę spokojnie porozmawiać z babcią przez telefon i ciągle muszę przerywać.”

Zamiast „Przestań wrzeszczeć i zachowywać się jak dziki zwierz! Wstyd mi za ciebie!” porozmawiaj o swoich odczuciach „Nie lubię kiedy krzyczysz do mnie z drugiego końca  sklepu. Chciałbym, żebyś do mnie podszedł i powiedział co chcesz normalnym głosem.”

Napisz liścik

Czasem warto spróbować trochę niekonwencjonalnego sposobu i napisać do dziecka liścik! Sama forma takiego przekazu wywołuje podekscytowanie i bardziej skłania do współpracy. Warto wykorzystać nasze wrodzone poczucie humoru i zamiast tyrady słów użyć kilku zabawnych wersów.

Przykłady

Kiedy dziecko zapomina o umyciu zębów – liścik przyklejony koło lustra w łazience – „Nikt nas nie myje, nikt nas nie czyści. Niedługo będziemy z buzi wypadać, a bez nas nie można będzie pogadać. Ratunku!!! Brudne ząbki Michałka”

Kiedy dziecko najpierw siada do komputera zamiast najpierw odrobić lekcje – liścik przyklejony do ramy ekranu – „Najpierw obiad, potem cukierek! Najpierw lekcje, potem komputerek!” albo „Nie martw się, stary. Możesz spokojnie odrobić lekcje. Ja naprawdę nie ucieknę  i poczekam tu na ciebie. Twój komputer”

Można napisać liścik nawet do dzieci, które nie potrafią czytać i położyć w widocznym dla nich miejscu tak, żeby wiedziały, że jest on dla nich. Przecież mama czy tata mogą go im przeczytać. To na pewno zrobi wrażenie. Miło jest przecież dostać list. Zanim skrytykujemy, spróbujmy! Pewnie będziemy zdziwieni.

 W naszych kontaktach z dziećmi ważna jest autentyczność rodziców. Nie warto udawać uczuć. Nie warto udawać cierpliwości, jeśli jesteśmy zdenerwowani i wzburzeni. Dzieci są dobrymi psychologami i szybko wyczują, że jest sprzeczność między naszymi słowami a tak zwaną mowa ciała i całą resztą. To odbiera szansę na prawdziwe porozumienie i współpracę. Takie udawanie może czasem prowadzić  do agresji. Udajemy cierpliwość, a w środku coraz bardziej się gotujemy, aż coś w nas pęka i np. uderzamy dziecko! Gdybyśmy nie udawali i od razu powiedzieli, że bardzo nas denerwuje jakieś zachowanie, raczej nie doszłoby do takiego nakręcenia agresji.

I jeszcze jedno! Nawet jeśli nie wszystko od razu układa się, jak byśmy chcieli, nie wracajmy do starych metod! Mamy przecież do wyboru kilka sposobów. Możemy skorzystać również z  ich kombinacji. Możemy mówić z większym naciskiem. A jeśli nawet to nie pomoże… Już teraz zapraszam do przeczytania następnego artykułu, w którym spróbuję  przedstawić alternatywne sposoby do stosowania zamiast karania.

 Autorka: Izabela Pufal

Leave a Reply

%d bloggers like this: