Będę skoczkiem!
Trzeba się przebranżowić.
Do takiego wniosku doszedłem spacerując ulicami miasta. Miejscowość gdzie mieszkam, zmienia się, kładzie się nowe chodniki, wiele kilometrów ścieżek rowerowych. Tylko ja się pyta po jaką cholerę? Komfort chodzenia podnosi się tyle, że jest mniej dziur. Nie przeczę, ważna rzecz chodzić po płaskim. Niestety nowe chodniki jakoś nie mogą sobie poradzić w czasie deszczu, są jedna wielką kałużą, z której nie odpływa woda. Co gorsza, na nowych skrzyżowaniach i rondach, na przejściach dla pieszych woda jakby wbrew prawom fizyki gromadzi się właśnie tam. Tylko i wyłącznie!

Po kostki w wodzie fajnie jest, ale nad morzem. Nie w marcu, nie w takiej temperaturze, nie w butach.
Jak rozumiem jest to dla drogowców problem nierozwiązywalny, z gatunku „każdy umiera, taka kolej rzeczy”.
Dlatego muszę się przebranżowić i zostać skoczkiem w dal albo o tyczce.