Zygmunt Bauman „Sztuka życia”, czyli nieszczęście w szczęściu

Nie sądzę, żeby trzeba było przedstawiać Zygmunta Baumana, ale na wszelki wypadek przypominam, że to socjolog, filozof, eseista, jeden z twórców koncepcji postmodernizmu.

„Sztuka życia” to niewielkiej objętości książka, która zgodnie z tytułem, traktuje o życiu, o tym jak żyć, o szczęściu i innych przejawach trudnej sztuki życia.

Autor przywołując filozofów, współczesne dzieła sztuki, różne wydarzenia opisuje współczesnego człowieka i to, jak funkcjonuje on w świecie, który w pewien sposób żąda, abyśmy byli szczęśliwi, ale wcale tego nie ułatwia.

Społeczeństwa są coraz zamożniejsze, ale okazuje się, że nie idzie za tym poczucie szczęścia, a raczej niepewność. Pogoń za szczęściem to zajęcie frustrujące, absorbujące, wymagające dużej energii, obarczone ryzykiem. I często, paradoksalnie, przyczynia się do depresji.

Uczy się nas, że nie można i nie trzeba oczekiwać, panuje kult natychmiastowego zaspokajania pragnień. Naszego szczęścia oczekujemy od rynków, sklepów, ale one nam go nie dają, choć wiele obiecują. W ten sposób następuje komercjalizacja niekomercjalnych dóbr. Metki, loga i marki ustalają naszą pozycję społeczną i prestiż. Tożsamość, czyli to kim jestem, budujemy nie my, ale firmy. W społeczeństwie konsumentów jesteśmy szczęśliwi tak długo, jak długo nie tracimy nadziei na osiągnięcie szczęścia. Stąd brak chęci do angażowania się w coś dłuższego, na przykład związki długoterminowe, kiedyś znane jako małżeństwa.

A przecież  życie to sztuka, musimy chcieć niemożliwego: cele, wyzwania, standardy doskonałości. Konsumpcja zaś potęguje niepokój, bo zawsze jest coś jeszcze do zdobycia, kupienia. Szczęście współcześnie to posiadanie tego, czego nie mają inni, tyle pieniędzy, ile inni nigdy nie będą mieli, bycie tam, gdzie inni nie mogą.

Dla każdego szczęście może oznaczać co innego, ale konsumpcjonizm dostarcza jednej definicji. Czy szczęście może być stanem trwałym? Chyba tylko stanem ciągłego pobudzenia wywołanego przez niezaspokojone pragnienia, pobudzane przez reklamy, sklepy, media.

Dzięki lekturze dostajemy impuls do zweryfikowania definicji szczęścia. Wystarczy zestawić sobie i zapytać w tym kontekście o takie pary: szczęście jednostronne – wspólnoty, wieczne – przemijające,  sacrum – profanum, namiętności – umysł, czucia – rozum, przypadek – przeznaczenie, egoizm – poświęcenie, ja – świat, znane – nieznane, teraźniejszość – przyszłość, rutyna  – zmiany, własne – wspólne, dawanie – branie, wolność – bezpieczeństwo.

Oglądaj, słuchaj, ćwicz - zdobywaj nowe umiejętności online

Czy jesteśmy przymuszani do poszukiwania szczęścia? Czy to czyni nas nieszczęśliwymi?

Szczęście to tylko jeden z aspektów życia. Zygmunt Bauman twierdzi, że mimo wszystko musimy uwierzyć w naszą zdolność dokonania zmiany w życiu i w świecie. Życie jest dziełem sztuki, bo mamy wolę i wolność wyboru. Bycie odpowiedzialnym za wybór drogi życiowej i jego skutki to nakaz losu.

Tożsamość nie jest czymś danym. Potrzeba ciągłego przekształcania własnej tożsamości i publicznego wizerunku to już nie przymus, ale przejaw osobistej wolności. W społeczeństwie konsumentów narasta autokreacja, nie wiadomo kto jest prawdziwy, a kto został stworzony.

Konsumencka odmiana sztuki życia obiecuje wolność wszystkim, ale zapewnia ją nielicznym.

Dążymy w sztuce życia do absolutu, ale absolutu nie stwarza się w jednorazowym akcie, jak dokonania zakupów, ale stwarza dzień po dniu. Podobnie jest z miłością; zamiast stwarzać ją i walczyć, chcemy, by inni spełniali nasze potrzeby jak w domu mody.

Sztuce życia potrzebne jest samookreślenie i samostanowienie, ale czy inni i my sami dajemy sobie tę możliwość? A może oddajemy ją, nie wiedząc tego?

„Cierpimy na dotkliwy brak solidnych i godnych zaufania punktów orientacyjnych i rzetelnych i wiarygodnych przewodników.”

Socjolog porusza również temat działań wykluczających, resentymenty i tego, jak sobie z nimi radzić. Czy chcemy sobie radzić? Obserwując to, co dzieje się wokół nas, odpowiedź nie jest jednoznaczna.

Poszukiwanie szczęścia może skupić się na dobru własnym lub dobru innych. Obie opcje nie muszą się wykluczać, ale jak jest w życiu? Ile jest aktów moralnych, które są z natury rzeczy skutkiem wolnego wyboru, a ile PR i pokazówki? Inaczej mówiąc: ile dobra czynimy, bo tak wypada, tego się od nas oczekuje, na pokaz, a ile z prawdziwej potrzeby serca?

Wymagająca lektura, ale nie ze względu na słownictwo, filozoficzną terminologię, bo język jest przystępny, ale z powodu tego, że autor konfrontuje czytelnika z niewygodnymi faktami, diagnozami, stawia pytania, które wyrywają z konsumpcyjnego amoku.

Koniec końców możemy otrzymać odpowiedź na pytanie na czym polega sztuka życia… Nie, nie ujawnię na czym! Przeczytajcie, znajdźcie odpowiedź samodzielnie.

2 Comments

  1. vampireheart

    „Nieszczęście w szczęściu” bardziej trafia do mojego sposobu myślenia o życiu, aniżeli „szczęście w nieszczęściu”.

    1. admin

      Z.Bauman zdiagnozował wiele problemów współczesności. Jeszcze długo będziemy mogli korzystać z jego dorobku. Obyśmy przy tym również byli w stanie wyciągać wnioski…

Leave a Reply

%d bloggers like this: